Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

środa, 27 sierpnia 2014

Lelów i Święto Ciulimu i Czulentu

Kolejny wypad. Tym razem do Lelowa.. To miejscowość, którą do 1942 r. tak jak i okolicę zamieszkiwali wyłącznie Żydzi. Dziś jest to miejsce w którym odnaleziono szczątki i grób cadyka Dawida Bidermana przewodnika duchowego Chasydów. Rokrocznie do tego grobu pielgrzymują Chasydzi z Holandii, Izraela i Stanów Zjednoczonych. 
                                              






Teraz lokalna społeczność podejmuje wysiłek ocalenia pamiątek kulturowych tego narodu w postaci ich obyczajów, potraw. Stąd promowanie kinematografii i konkursy kulinarne na czulent, ciulim i gęsie pipki. Chciałam poznać te potrawy...
                                                          

 prezentacje konkursowe






z marnym skutkiem ( nie chciało nam się czekać na degustację po projekcji filmowej).W drodze powrotnej zatrzymujemy się w Żarkach i odwiedzamy unikalny kirkut żydowski rozciągnięty na powierzchni ok 1,5 ha. Podobno jest tu ok 700 nagrobków. Z fragmentów macew powstało swoiste lapidarium. Cisza i tajemnica otaczająca to miejsce wzrusza nas... zauważamy na nagrobkach poukładane kamyki świadczące o pamięci bliskich. Gdzie nie gdzie są również znicze...
                                                 







 
W drodze do Lelowa mijamy Gminę Niegowa, której mieszkańcy przygotowując się do dożynek ustawiają w wielu miejscach przezabawne rzeźby ze słomy...
                                                   




    

Wycieczki i budowanie...

Kolejny nasz wypad w okolicę, to wycieczka do Pszczyny. Po drodze zatrzymujemy się w malowniczo położonym pałacyku myśliwskim Promnice (wjazd biletowany (!)) niegdyś należącym do Rodziny Hochbergów von Pless, najpotężniejszego rodu możnowładców w Europie. Pałacyk służył do zacieśniania kontaktów dyplomatycznych Rodziny z światem koronowanych głów, książąt, hrabiów, jednym słowem bogatej elity europejskiej a najlepszym sposobem było wówczas organizowanie polowań. Stąd częstymi gośćmi tego pałacyku byli cesarze niemieccy, którzy chełpili się później upolowanymi bażantami, jeleniami, żubrami i inną zwierzyną. Położenie pałacyku urocze ale wnętrze odpychające, pełne wypchanych zwierząt, poobwieszanych głowami jeleni, bądź samymi porożami, nawet zapach powoduje skojarzenia z jatką. Cóż, minęły stulecia i dziś bliżej nam do wegetarian i owoców niż dziczyzny...Sam pałacyk i kolejny do którego zmierzałyśmy w Pszczynie, stanowiły tylko jedne z licznych dóbr Rodziny Hochbergów. Ich tajemnicze losy stały się tematem wielu książek i filmów. Kiedyś polska TV wyświetliła serial " Biała wizytówka", gdzie Grażyna Szapołowska wciela się w rolę Księżniczki Daisy von Pless. Ja zaś zaczytuję się w książkach Joanny Bator (kiedyś napiszę coś więcej), gdzie historie zamku Książ i Wałbrzycha (również własność tej Rodziny) są wplecione w losy bohaterów.
                                                 
                                                        
                                                     

      











Pszczynę odwiedzam po trzydziestu latach. Pamiętam,jakie wrażenie wywarło na mnie pałacowe wnętrze. Po Wilanowie, Pałacu w Łazienkach, Kurniku komnaty w Pszczynie zachwyciły mnie bogactwem wyposażenia. Komplety mebli, zasłon, naczyń sprawiały wrażenie, jakby jeszcze przed chwilą, ktoś tu mieszkał i zaraz miał się pojawić w drzwiach. Po latach wnętrza pałacowe okazały się jeszcze piękniejsze...Tym razem nie sposób było nie zauważyć kosztownych żyrandoli, mebli...dziś mam większą świadomość wartości tych przedmiotów. Z uwagą oglądam piece kaflowe - swoiste dzieła sztuki.
                                                    
                                         












Równolegle do naszych wypadów turystycznych postępują prace wykończeniowe domku. Wreszcie dokończono dach. Pojawiły się na nim kominki wentylacyjne, komin dostał nową szatę, dokończono podbitki oraz tzw. "jaskółkę" na ganku.


                                                   


mamy już ujęcie wody z wyjściem do ogrodu
 










 Mamy też już oświetlenie na zewnątrz budynku. Nareszcie prezent od Bogdana znalazł swoje miejsce - oświetla wejście do domu.


 A dynie w niewyobrażalny sposób odwzajemniły nasze uczucia obsypując się imponującymi owocami.