Po tygodniowym zmaganiu się z grypą, wykorzystujemy niedzielne przedpołudnie na wypad do siewierskiego zamku. Zawsze myślałam, że Siewierz leży gdzieś na Mazowszu (zapewne z racji ludowej piosenki śpiewanej przez zespół Pieśni i Tańca "Mazowsze"), tymczasem to miasteczko leży w województwie śląskim, zaledwie kilkanaście kilometrów od Ewy. Jest przecudna pogoda, słońce grzeje tak, jakby to było lato, wokół sypią się kolorowe liście... wystawiamy twarze do słońca...
Z tablicy informacyjnej dowiaduję się, że zamek powstał na początku XIV w. i był najważniejszą budowlą Księstwa Siewierskiego. Sto lat później, przechodząc z rąk do rąk, został odsprzedany wraz z tytułem za 6 000 kop grzywien praskich biskupowi krakowskiemu Zbigniewowi Oleśnickiemu (ci to mieli kasę) i odtąd przyjęła się nazwa, że jest to zamek biskupów krakowskich, zgodnie z prawdą...oparł się licznym oblężeniom, nawet wojnie polsko-szwedzkiej a popadł w ruinę po przekazaniu go ... Rosji (po upadku Napoleona, w 1815 r.) Czemu mnie to nie dziwi ? znamy skutki "przyjaźni polsko-radzieckiej" do dziś...
widok z zamku na panoramę Siewierza...
Jeszcze wizyta w miejscowym kościółku, pełnym barokowych rzeźb i złoceń, chwila relaksu na Rynku i odjeżdżamy mijając w oddali drugi najstarszy zabytek miasteczka - kościół romański ...
wnętrze kościoła św.Macieja Apostoła
Kościół św.Barbary i Walentego