W Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha gdzie miał się odbyć, na początek zamówiłyśmy jaśminową herbatkę, którą podano nam w zadziwiających żeliwnych imbrykach + żeliwne czarki. Efekt był taki, że herbata pomimo upływającego czasu, wciąż była gorąca i coraz intensywniej aromatyczna i mocna. To było bardzo miłe, bo wieczór był dosyć chłodny i herbatka przyjemnie rozpływała się po ciele...
Koncert obydwu panów był arcydziełem sztuki muzycznej.Porwał nas w himalaje zachwytu i uniesienia...Siedziałyśmy oczarowane grą Yarona i Adama Bałdycha na skrzypcach, którzy przechodząc od subtelnych cichutkich dźwięków przypominających szemranie strumieni i wiatru w górskich szczytach aż po dysonans, kakofonię żywiołów... to było przecudne, oszałamiające...po prostu muzyczna uczta. Z przyjemnością odnotowałam, że Adam Bałdych grał z Możdżerem i Larsonem, jak i to, że w 2013 okrzyknięto go Najlepszym Muzykiem Jazzowym Roku . Kupiłyśmy płytę, która ma się ukazać (z inicjatywy ACT Music) dopiero 30 maja br.
i otrzymałyśmy autografy muzyków. Takich, jak my był tłum....
świetna recenzja z koncertu pod linkiem...
http://jazzsoul.pl/2014/04/11/adam-baldych-i-yaron-herman-zagrali-w-krakowskim-centrum-manggha-w-ramach-starzy-i-mlodzi-czyli-jazz-w-krakowie/
a tu próbka ich grania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz