W te mroźne listopadowe noce przybył do naszego domu nowy "domownik" - tymczasowy piecyk tzw. "koza" i już pierwsze jego użycie wprawiło nas w euforię bo mimo niepozornego rozmiaru dał takie ciepło, że Górale musieli na poddaszu otwierać okna...Teraz sprzątanie wokół posesji i wewnątrz. A orkan Xsawery połamał nam do imentu metalową huśtawkę, którą planowałyśmy odnowić...ale dach zielony nietknięty...Ufff....o oto efekty ocieplania...
Adam Mickiewicz
...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz
sobota, 28 grudnia 2013
SMUTA
To był smutny czas... przełom listopada i grudnia sponiewierał nas doszczętnie. Ewę bardziej, bo ja to tylko z dystansu ale ból psychiczny był dotkliwy...wykopy z Góralami po raz enty dały nam do zrozumienia, że "biorą w łeb" wszystkie z nimi ustalenia i negocjacje ale ku rozpaczy dwóch stron : jesteśmy na siebie skazani....Reasumując prace wykończeniowe naszego domku osiągnęły etap ocieplania poddasza, które w przyszłości będzie poddaszem użytkowym.Najfajniejszym epizodem robót budowlanych był rozładunek wełny mineralnej "stylem łyżwowym" po tak oblodzonej nawierzchni, że zarówno ja i nasz pomocnik Pan Rysiek fiknęliśmy kozła... Nasz dostawca cudem dojechał nocą po oblodzonej nawierzchni na letnich oponach pokonując 100 km w ok 5 godz.. Rozładunek odbywał się przy pomocy świateł samochodowych, górniczej lampy i oczywiście mojej czołówkowej pamietającej Camino hiszpańskie...
W te mroźne listopadowe noce przybył do naszego domu nowy "domownik" - tymczasowy piecyk tzw. "koza" i już pierwsze jego użycie wprawiło nas w euforię bo mimo niepozornego rozmiaru dał takie ciepło, że Górale musieli na poddaszu otwierać okna...Teraz sprzątanie wokół posesji i wewnątrz. A orkan Xsawery połamał nam do imentu metalową huśtawkę, którą planowałyśmy odnowić...ale dach zielony nietknięty...Ufff....o oto efekty ocieplania...
W te mroźne listopadowe noce przybył do naszego domu nowy "domownik" - tymczasowy piecyk tzw. "koza" i już pierwsze jego użycie wprawiło nas w euforię bo mimo niepozornego rozmiaru dał takie ciepło, że Górale musieli na poddaszu otwierać okna...Teraz sprzątanie wokół posesji i wewnątrz. A orkan Xsawery połamał nam do imentu metalową huśtawkę, którą planowałyśmy odnowić...ale dach zielony nietknięty...Ufff....o oto efekty ocieplania...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz