Jakoś tak się porobiło, że tematy irlandzkie krążą wokół
moich myśli nieustannie.
A to za sprawą bloga pewnej nieziemskiej
dziewczyny o czym wkrótce…
Wracając do
tematyki filmowej, okazuje się, że film Kena Loacha "Klub Jimmy'ego" sprowokował wspomnienia
innych filmów, równie fajnych, w tym również jego wcześniejszych. Kochamy
Irlandię i Irlandczyków, bo mają taką rogatą i niepokorną duszę jak my , że nie
wspomnę takich zawadiaków, jak Bono czy Collin Farrell. I podobnie jak my, cenią
sobie wolność i godność. Poza tym, oprócz dwóch milionów emigrantów z Polski
zamieszkała tam, bliska mi osoba…
Otóż
film pokazuje historię czułego, o wyjątkowym poczuciu godności i
sprawiedliwości, Jimmy’ego Graltona (
jako jedyny Irlandczyk w historii został deportowany do USA właśnie za poglądy).
Chłopak wraca z emigracji do swojej wioski, żeby zaopiekować się matką i namówiony przez młodzież oraz sąsiadów, którzy oferują mu pomoc, uruchamia klub. To miejsce spotkań,
gdzie jedni drugich czegoś uczą, tańczą, słuchają muzyki jazzowej przywiezionej
zza oceanu
.
To film, cudny, uroczy… pokazuje jakieś pierwotne społeczne więzi,
gdzie ludzie pozbawieni jakichkolwiek perspektyw mogą być dla siebie wsparciem…
Jak nam jest to dziś potrzebne… warto wrócić do świata lat przedwojennych
gdziekolwiek, by ogrzać się podobnymi wspomnieniami… Mamy tu świetną muzykę, zdjęcia,krajobrazy,
przedmioty od których ściska w gardle… Ken Loach robi świetne filmy, gdzie
tragedia przeplata się z komedią, nędza z bogactwem a zacofanie i chciwość Kościoła w osobie ojca Sheridana staje
naprzeciw niezłomności i szlachetności prostych ludzi.
Przy okazji warto
wspomnieć „Whiskey dla Aniołów” ,
gdzie grupa łobuziaków w brawurowy sposób wykorzystuje ofiarowany im okruch
serca.
Również warto obejrzeć „
Polak potrzebny od zaraz” tego reżysera. Wprawdzie z Irlandią ma niewiele
wspólnego ale pokazuje spory ładunek empatii dla polskich emigrantów,
wykorzystywanych, gorzko rozczarowanych w kraju ich marzeń.
Innym filmem, który
poleciłabym to irlandzki melodramat „Once”. Podobnie, jak poprzednie, zdobył wiele nagród
i tak jak w poleconych wyżej pokazuje zmaganie się z biedą, bezrobociem,
asymilacją emigrantów a przy tym ma cudowną muzykę
i dostrzegamy tę cechę
charakterystyczną dla wielu Irlandczyków – wspaniałomyślność…
Jest taki film zrealizowany przez Irlandczyka
Martina Mc Donagh' a nagrodzony w wielu kategoriach, w którym dwóch znakomitych
aktorów irlandzkich : Colin Farrell i Brendan Gleeson grają płatnych morderców
o typowych irlandzkich osobowościach, i te rozkoszne, zabawne dialogi… no
polecam po prostu… To „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” i dla tych dwóch
typków warto go obejrzeć.
Jeszcze jest jeden taki film, o samotności z wyboru,
zrealizowany przez Polkę Urszulę Antoniak. To „ Nic osobistego” - cudowny i wstrząsający film w którym główna bohaterka samotnie
wędruje z plecakiem przez pustkowia Irlandii, w tym regionu Connemary by w
końcu zatrzymać się w „pustelni”( która w rzeczywistości, poza planem filmowym, była domem należącym do Oscara Wilde’a). Chyba najpiękniejszy...
Do spotkania z Zieloną Wyspą przygotowywałam się czytając „Prochy Angeli” Franka Mc Courta
(nagroda Pulitzera) - to najpiękniejsza
powieść o godności i sile marzeń Irlandczyków (zresztą też sfilmowana - nie widziałam).
Uzupełniłam to spotkanie, książkami Roberta Mc Liama Wilsona : „Ulica marzycieli” i „Zaułek Łgarza” – fantastyczne…
Jeszcze
było tego sporo, ale dużo wcześniej.
ostrygi serwowane przez mojego skarba...
rowerowe przemierzanie okolic Roscommon, zamki,
ruiny zamku w Roscommon
taka piękna posadzka w Kościele
biblioteki,
projekcja wiersza "An Irish Airman Foresees his Death"na wystawie dotyczącej Williama Butlera Yeats'a
muzea i puby…
pozostawiły niezaspokojony niedosyt wrażeń...
I to pytanie na koniec w pubie - czego jeszcze nie doświadczyłam ?…
chciałabym usłyszeć gaelic…
spełnione przez barmana i towarzyszącą mu kobietę od ręki … beztrosko i z uśmiechem…
ruiny zamku w Roscommon
Kościół w Roscommon
biblioteki,
projekcja wiersza "An Irish Airman Foresees his Death"na wystawie dotyczącej Williama Butlera Yeats'a
muzea i puby…
pozostawiły niezaspokojony niedosyt wrażeń...
I to pytanie na koniec w pubie - czego jeszcze nie doświadczyłam ?…
chciałabym usłyszeć gaelic…
spełnione przez barmana i towarzyszącą mu kobietę od ręki … beztrosko i z uśmiechem…
Wielką radość zrobiłaś mi tym wpisem
OdpowiedzUsuńPolcam Ci jeszcze ten film http://www.filmweb.pl/film/Calvary-2014-646707
dla odmiany z widokami na Mullaghmore
Nie jest to łatwy i przyjemny film, jednak idealnie wpasowuje się w dzisiajesze społeczne problemy wyspy
i mieszka nas tu teraz ok pół miliona... więcej polaków jest jednak w UK
kiss miła moja i muszę obejrzeć filmy, które polecasz
ściskam
Miło mi, dzięki za film ( nie widziałyśmy go). Obejrzymy wkrótce. Już się cieszę, sorry za te miliony - nie sprawdziłam tych danych wcześniej...;)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
a nie przepraszaj :) na wyspie żyje obecnie ok 4,5 mln ludzi, to nie jest duża społeczność i pomyśleć, że przed wielkim głodem żyło tu prawie 9 mln ludzi. Emigracja, śmierć, ucisk ze strony Angli...
OdpowiedzUsuń