Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

wtorek, 18 listopada 2014

Przygotowania do zimy

Wbrew przypuszczeniom, najwięcej pracy wkładamy w wykańczanie domu. Przy czym to my, to jest dużo na wyrost... Ja tylko od czasu do czasu wpadam  i przywracam Ewie wiarę w sens własnych zmagań i przedsięwzięć i w zawadiacki sposób włączam się w te prace, np. dzierżąc drąg podtrzymujący płytę gipsowo - kartonową pod sufitem, bądź chwilowo wyręczając Ewę w przykręcaniu płyty do stropu ( ani jeden wkręt nie znalazł się na oznaczonej linii... a dwa poszły bokiem i nie "chciały" się wkręcić). Generalnie wszystko robi Ewa, a od pewnego czasu wpada, po godzinach swojej pracy Pan Michał i nadaje tempo dalszemu ciągowi. 
                                                  





                                                           
                                          










Melduję posłusznie, że ociepliłyśmy pierzynką z wełny mineralnej wszystkie stropy i ścianki (okupione porażeniem oczu). 
                                                   


 widok ocieplonych dwóch sypialń od strony przedpokoju




 Ewa montuje profile...
 żeby nie było... to też przystrzeliwuję mocowanie wełny...


widać umordowanie...

 

Poddasze jeszcze niestety nie dokończone a wokół  domu wszystkie krzewinki opatulone przed mrozem włókniną.
                                                       












 Po drodze "bliskie spotkanie trzeciego stopnia" z kuną, która po prostu zajrzała do nas przez taras.... 
                                                

Nawet nie podejrzewałam jakie to wywoła przerażenie Ewy...Dopiero wieczorem po przejrzeniu forów, dowiedziałam się jakie spustoszenia czyni w domach i nie tylko... ten uroczy drapieżnik. Nocą nabywamy pieruńsko drogie urządzenie elektroniczne do odstraszania wszelkich gryzoni. Po przetestowaniu, stwierdzamy, że paraliżuje również muchy i komary. Szyld zdjęłyśmy i spakowałyśmy na zimę. 
Jeszcze miłe chwile z Kasią i Kotem

                                                    


                                                      












w cieple bijącym od naszej kozy  + poranne obserwacje bażantów w ostatnich promieniach słońca ...
                                                   














i czekamy na zimę. 
Ewa poszła do pracy (każdy grosz na wagę złota) Ja wróciłam do pracy a nocami przesyłamy sobie zdjęcia, jak chciałybyśmy zagospodarować każdy kąt mieszkania....
jakie schody ?, blat pod oknem w kuchni ?, co z podłogą w przedsionku i łazience ? Jaki kominek ? itd, itp. nieustająca korekta marzeń...      

5 komentarzy:

  1. Bez marzeń nie ma tej całej radości... ale ta Kuna dała Ci się ustrzelić. Niezłe foto i też nie wiedziałam, że może dać popalić... trzymam za Was kciuki i posłam dobre myśli!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki na kolanach.... ten Dom to REWOLUCJA dwóch istnień... a fotka :( niestety z wysypiska doliny krzemowej (po prostu musiałam pokazać to zwierzątko bo samam mam problem z odróżnianiem kuny, łasicy, fretki itd.), nasza kuna śmignęła w okamgnieniu ... pozdrawiamy serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. z tym odróżnianiem, to mam podobnie, więc relaks. Jak jesteśmy na spacerze i coś nam przebiega drogę, pytam pięć razy, czy to aby na pewno takie, a nie inne zwierzę :) ech...

    Miło, że pozwalacie mi się przyglądać jak powstaje Was dom, wciąż podziwiam Ewę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze kibicuję...Marta Staniec ( córka Walentyny)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki piękne ... każda przyjazna myśl jest dla nas bezcenna....Pozdrawiamy naszego Skarba - Walę.

    OdpowiedzUsuń