Ostatnio obejrzałyśmy kilka filmów, pośród których
zdecydowanie najlepszym okazał się film Grimura Hákonarsona „Hrútar” po polsku „Barany.
Islandzka opowieść”.
Oczywiście tytułowe barany, mimo unikalnego, starego
rodowodu są tylko tłem do prawdziwych namiętności również skrywanych (brak wylewności
to typowa cecha ludzi północy). Ewa poza wachlarzem rozmaitych umiejętności, również zajmowała się hodowlą owiec… ja
natomiast mam nieustanne skłonności do miejsc wyludnionych, oddalonych i do
wszystkich przejawów samotności „ bo to siostra moja rodzona” , to też na słowo
Islandia byłyśmy w pełnej gotowości na poznanie miejsc niemożliwych w Realu. Już
pierwsze surowe krajobrazy, bezkres, majestatyczne góry, dolina Bárdardalur - miejsce
wydarzeń filmu i do tego wspaniała muzyka Atli Őrvarssona, pochłonęły nas bez
reszty. Podobno dolinę tę zamieszkuje zaledwie pięćdziesiąt osób (wielu z nich
grało w filmie zamiast statystów, bo to produkcja niskobudżetowa) a zimy
trwające tu całą wieczność zmuszają ich do życia w nieustannej izolacji . Jakby to było nie dość
dotkliwe, główni bohaterowie filmu, bracia Gummi (Sigurður Sigurjónsson i Kiddi
(Theodór Júlíusson) nie rozmawiają ze sobą od 40 lat… skąd my to znamy ?! Obaj
samotni, przyglądamy się ich prostemu życiu i miłości, jaką obdarzają zwierzęta…
oraz charakterystycznej powściągliwości w relacjach z sąsiadami. Ten prosty,
oszczędny w narracji film balansujący pomiędzy humorem i dramatem ma siłę
rażenia arcydzieła. Kiedy Gummi postanawia osobiście zabić, ukochane (skazane
na zagładę) barany chowam głowę pod kurtkę dławiąc szloch. Cały film trzyma w
napięciu, jak dobry kryminał a ostatnia scena ma taką siłę rażenia, że powala
nas na kolana… Po dziesięciu latach skazania swojej rodziny na nieistnienie, po
prostu nie zatrzymuję łez… po powrocie szukam śladów twórcy i znajduję takie
określenie – „ Mój film to prosta historia o miłości” a także uwaga, że wielu reżyserów kreuje
swoje historie w taki sposób, aby ich bohaterowie sprawiali wrażenie, że
przeczytali wiele książek, sam stara się tego uniknąć… ( z powodzeniem). Jest
coś bardzo bliskiego między Gummim obcinającym paznokcie a dziewczyną na
drugiej półkuli nakładającej krem na twarz…
Polecamy
To film dla mnie, ma w sobie wszystko, co kocham. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńTego Ci życzymy Małgosiu... <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń