Czymże są zachwycenia, jak nie ucieczką od utrapień, resetem pokiereszowanych dusz... to też, oddajemy im się w każdym dostępnym momencie... Na przemian przerzucamy się komunikatem, która pierwsza zobaczyła bażanta, sarnę, zająca czy myszołowa, danego dnia. Uważamy takie spotkania za "prezent" jakieś swoiste "wyróżnienie". Ja zachwycam się wiosną w Regensburgu, zaglądam do przydomowych ogrodów, fotografuję drzewa i krzewy obsypane kwieciem a Ewa porządkuje wiosennie otoczenie naszego domu. Sieje, sadzi, kosi, maluje, przycina. Kupiłam pięćdziesiąt cebul gladioli ( w miejsce tych, które nam zmarzły) Jak wrócę, będzie co robić na rabatce... W pobliskim parku utrwalam korzenie kilkusetletnich buków, wyglądają jak spracowane ludzkie dłonie wydzierające grunt...
szkoda, że zdjęcie nie oddaje trzymetrowej średnicy pnia... (taka jestem przy nim mała)
a bukowe liście ledwie się różowią...
magnolia w ogrodzie pałacowym Thurn & Taxis
Herzogspark...
stadko dzikich gęsi nad Dunajem...
mój park - Konigswisen
cedr u wejścia do Herzogspark
klon japoński też zakwitł...
Wiosna jednak daje ogrom satysfakcji :) Świetne zdjęcia Bogo. Uściski
OdpowiedzUsuńDzięki, Dobry Duchu ... przytulam.
OdpowiedzUsuń