Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

środa, 21 maja 2014

Deszcz

W ostatni słoneczny dzień wiosny z palet na których dostarczono styropian Ewa buduje pierwszą kanapę ogrodową. Jest śliczna i bardzo, bardzo trendy...Organizujemy sobie jeszcze kilka, tym razem solidniejszych, robimy stolik. Malujemy mebelki na żółto.
                                                 







Mamy w planie jeszcze kilka takich siedzisk, coby w sobotnie "majówkowe" party goście mieli na czym siedzieć.

I zaraz później nastały chłody i przyszła pora deszczowa a z nią niemałe utrapienia. W porównaniu z spustoszeniem jakie poczyniły opady na Dolnym Śląsku i Podkarpaciu (4 tys. ludzi odciętych od prądu, zagrożenie powodziowe), można powiedzieć, że nasz dom wyszedł z nich "obronną ręką".
                                                 









Należało podjąć natychmiastową decyzję obcięcia rynien (przygotowanych pod budynkiem do systemu odprowadzania wody poprzez studzienki odwadniające) i pośpiesznie zasypać powstałe wykroty wypełnione wodą. Nie muszę mówić, jaka to była akcja w ulewie, błocie - ratowania fundamentów domu przed podtapianiem.... System odprowadzania deszczówki musi poczekać. Droga dojazdowa niemal natychmiast zamieniła się w regularne bajoro, aż jeden z naszych pracowników zamoczył buty, przejeżdżając przez nie samochodem.


 data (w kamerce samochodowej chwilowo się rozprogramowała, właściwa to 17.05.2014 

                                                     
 Wokół posesji po prostu stała woda, u budującego się sąsiada również ale w domku bajecznie, wprost cudownie. Po pierwsze cieplutko (nasza koza znakomicie poprawia nam nastrój), możność wypicia kawy a do tego zawsze jakiś "maszkiecik" wpływało na kontynuowanie z powodzeniem prac wykończeniowych. Na ten moment Ewa postawiła wszystkie szkielety ścianek działowych ( z moją pomocą, potrafię już nieźle operować piłą elektryczną, choć  na początku przecięłam przewód).Niestety zdarzały się też wypadki przy pracy : mocowanie profili wbiło się Ewie w plecy a upadająca belka zraniła jej nogę :( 
 Znajomy Ewy, Pan Tadek wykonał całą instalację hydrauliczną na poddasze, do łazienki, ubikacji i kuchni.
                                                  
                                                                                       






 Nabyłyśmy też 80 litrowy bojler elektryczny, który w akrobatyczny sposób (ryzykując życie !!!) wciągnęłyśmy po drabinie !!!! na poddasze....Po prostu : nie ma na nas mocnych... 


Jakby problemów z aurą było mało, do pasji doprowadziły nas szpaki, które "osrały" część świeżo otynkowanej ściany i wyrywając wełnę mineralną z niezabudowanego jeszcze podbitką stropu - zbudowały nam pod dachem gniazdo. 
                                             


Wykryłyśmy je dopiero po kilku dniach mycia elewacji i uzupełniania wyszarpanej wełny... Gniazdo z niebieskim jajeczkiem usunęłyśmy, mimo rozterek serca ( obie kochamy ptaki). Jeszcze w kolejny ulewny dzień (przestój) nasi fachowcy od elewacji, wraz z nami, zabezpieczyli ściany wypełnione wełną - folią i mamy przygotowane pomieszczenia do wylewek posadzki tzw. chudziaku.
                                                    


                                                                                       






 A nasz wspaniały elektryk zamontował urządzenie umożliwiające otwieranie bramy garażowej na pilota.
Mamy też nową obkaszarkę - raz już użytą ;)          

środa, 7 maja 2014

Otynkowanie

Dom już otynkowany.
                                                      

kolejne etapy nakładania zaprawy tynkarskiej






Zainstalowano rynny i z zewnątrz wygląda jakby był już zamieszkany. Jeszcze tylko drobne uzupełnienia w postaci otynkowania komina, zrobienia podbitek i zawieszenia szyldu, ale to kwestia kolejnych tygodni. Tymczasem skupiamy się na porządkowaniu otoczenia pod "majówkę", którą planujemy pod koniec miesiąca. Ewa buduje kompostownik,
                                             


 karczujemy chwasty na pryzmie ziemi, obkaszamy obrzeża działki, tworzymy dojście do kibelka przewożąc kilkadziesiąt taczek ziemi pod kolejne ściany budynku.Okazuje się, że ładowanie gruntu na taczkę też wymaga myślenia - jak wsypuję kilka łopat ziemi, to taczka w okamgnieniu "nakrywa się nogami" co wywołuje u Ewy dezaprobatę i śmiech... Odnawiamy stolik pamiętający młodość Rodziców Ewy - przyda się na piknik :) Oczywiście ręce po łokcie, biust, nogawki i buty mam pomazane farbą, ale jaka jestem z siebie dumna... tylko Ewa chodzi mi za plecami i powtarza : "myśl kobieto ! ".... 
                                                












                                                                                            


Niedzielnym słonecznym przedpołudniem ruszamy na nordic walking i zachwycamy się kwitnącymi krzewami i domami zbudowanymi z kamienia jurajskiego, co jest już rzadkością, ponieważ ich miejsce zajmują nowe, współcześnie postawione domy.
                                             
                                        
                                      kwitnący głóg





Wracamy z bukiecikiem konwalii...   

czwartek, 1 maja 2014

Ogrodzieniec

W drugi dzień Świąt Wielkanocnych przy fantastycznej słonecznej pogodzie wybieramy się do ruin kolejnego zamku piastowskiego na Jurze krakowsko - częstochowskiej - do Zamku Ogrodzieniec. To zamek, któremu początek dał Bolesław Krzywousty na przełomie XIV / XV w. Jestem zachwycona wielkością i imponującym położeniem tego zamku. To był największy z zamków. Widać pieczołowitość w odrestaurowaniu kolejnych jego fragmentów. W tym samym dniu do zamku wybrały się całe rzesze rodzin z dziećmi oraz sporo cudzoziemców. Na dziedzińcu zamkowym i podzamczu mnóstwo ludzi...
                                           















 w tle piękna panorama...