Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

wtorek, 20 sierpnia 2019

Plagi

Jeszcze nie ochłonęłyśmy po brutalnym włamaniu do naszego domku ... te przerażenie i łzy...
Na naszej bieliźnie rozrzuconej po podłodze ślady ubłoconych butów, zdemolowany dom, wyłamane drzwi tarasowe i straty...

                                                         


                                                
A tu, po powrocie z wakacji, ogród wokół domu spacyfikowany przez suszę... Bezradnie rozkładamy ręce... Rozglądamy się wokół. Spustoszenie... Uschły krzewy, drzewka zasadzone z ogromną miłością. Trawnik chrzęści pod nogami.

                                                      





                                                           
                                            było tak
                                                   
                                                     
                                       a tak jest teraz..


 Zmarnowane niebagatelne środki na nasiona traw. I ta praca ponad siły. Glebogryzarka, szpadel, grabie i dłonie w pęcherzach. Róże pnące wyrodziły się i zmieniły się w banalne róże polne...ganek usłany różowymi płatkami. Najgorzej, że mamy świadomość iż z roku na rok temperatura latem będzie rosła a tu znikąd wody i cienia. Trochę wstyd pisać o naszych stratach, gdy media donoszą o klęsce rolników i sadowników bez porównania znaczniejszych...Patrzymy z Ewą na siebie i zadajemy sobie nieme pytanie : ile jeszcze będziemy miały siły ? Fajnie byłoby mieć ogród. Zostaje śledzenie odcinków Mai w ogrodzie... mamy potrzebę nieustannej nadziei, pokrzepienia, pocieszenia. Poddajemy się codziennemu rytuałowi śniadań, kolacji na tarasie zasłuchane w ciszę przerywaną  od czasu do czasu śpiewem ptaków, krzykiem bażantów w oddali. Pole za ogrodzeniem po zmianie własności zazieleniło się kukurydzą. I podobno zwiastuje dziki jesienią. Od auta oderwała się osłona silnika. Znowu koszty. Po kolejnej naprawie pralki, Ewa stwierdza, że już nic z nią nie zrobi. Trzeba kupić nową. A tu zdrowie już nie takie, ciśnienie skacze, stawy bolą... to już nie wstawanie. To zwlekanie się z łóżka. Biologia szybko reaguje ... tyjemy. 
To NIC ... to przejściowe ...nie złamie nas taka sytuacja.. nie pozwolimy zabrać sobie nadal DOBREGO SAMOPOCZUCIA. Mając Siebie opanujemy sytuację i pokonamy czasowe "załamki"...
Wpadamy do MOCAK u - Galerii Sztuki Współczesnej w Krakowie na wernisaż wystawy " 10 żydów, którzy rozsławili Polskę". Czepiamy się wszystkiego, żeby przeciwstawić się wszechogarniającej  nienawiści. Wystawa portretów Beaty Stankiewicz trochę rozczarowuje. Tylko portrety z fotograficzną dokładnością na zaledwie naszkicowanych sylwetkach... Od Pani kustosz dowiadujemy się, że artystka nawiązuje do wystawy Andy'ego Warhola "Dziesięć portretów żydów XX wieku". Okazuje się, że oba cykle mają naczelną ideę, że tylko wybitne osiągnięcia, sława, mogą odsunąć pochodzenie...
Na wystawie Beaty Stankiewicz znalazła się Hanna Krall, Artur Rubinstein, Anda Rottenberg (kupuję na miejscu jej biografię), Roman Polański, Julian Tuwim,  Stanisław Lem, Zuzanna Ginczanka, Bruno Schulz, Jonasz Stern, Alfred Tarski ( to jedyne nazwisko, które mi nic nie mówi). Patrzymy na wystawę i uświadamiamy sobie OGROM prezentowanych postaci... Przebiegam myślami we wspomnieniach i zastanawiam się jak zaznaczyli się w nich wszyscy po kolei...począwszy od czytania Tuwima dzieciom do snu a skończywszy na przesyłaniu skompensowanych rozdziałów "Okamgnienia" Stanisława Lema, synowi, gdzieś tam w Świat...
Oglądamy pozostałe wystawy i pochylamy ze smutkiem głowy... To lustro...
                                  
                                                 



Wędrujemy do restauracji Hevre na inscenizację  poezji Ginczanki, z okazji dni kultury żydowskiej na Kazimierzu.
Jesteśmy zachwycone tym miejscem... już w pierwszej chwili patrząc na freski na ścianach, drzwi, galerię uświadamiam sobie, że jesteśmy w niegdysiejszym domu modlitwy... Po powrocie do domu sprawdzam to. Tak to Synagoga Chewra Thilim w Krakowie z 1896 roku.






                                                        

  
Jemy kolację i wracamy myślami do wystaw. Ostatni obejrzany przez nas  film "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha jest o tym, co czujemy... to koniec nasz, dobra, wszystkiego... Koniec naszej cywilizacji...