Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

sobota, 25 czerwca 2016

wiersz

taki wiersz znalazłam...

Bliscy znajomi

Listę bliskich znajomych
zna tylko serce nie fejsbuk
A Magia prawdziwej obecności
ma alergię
na opcję udostępnij
nie potrzebuje lajków
tylko szczerej rozmowy, którą
cytuje później
tęsknota
nie na jakiejś  tablicy,
ale nad jeziorem
wśród traw
o szklistym dotyku
przy drżącej firance
poruszonej
falą zamyślenia
Magia kocha intymność
i nie poczujesz jej
na każdym zdjęciu we dwoje
pokazanym
choćby całemu światu…
                  Maria Szczepankowska, Warszawa



czwartek, 23 czerwca 2016

Kraksa

Jeszcze nie ostygła radość z odwiedzonych miejsc, jeszcze emocje z powrotu do "Babiego Lata" nie wypełniły czasu minionego. Z głowami w chmurach, marzeniach mkniemy "jedynką"...
troszkę przerażone burzami, ulewami i niemożliwym wiatrem, uderzającym w auto... 
już tylko 50 km do domu...



 i wszystko się zmieniło, godziny nabrały innego znaczenia...
padamy sobie w ramiona z płaczem... żyjemy.
Samochód skasowany.
                                                     

Jeszcze tej samej nocy dostajemy zastępczy.
                                                      


Te łzy, są solą naszego życia. Łączą najmocniej...
dla Ciebie Ewuniu...
                                                   


       

piątek, 17 czerwca 2016

Jeszcze BORNHOLM

Poznajemy wyspę coraz lepiej. Pogoda nam wyjątkowo dopisała. 
Jest całe mnóstwo słońca, które ogrzewa lodowate  podmuchy od morza.  Można się opalać w osłoniętych miejscach. Zamieszkujemy we wcześniej zarezerwowanym Lyndhold Family Camping. Nasz domek ukryty wśród drzew codziennie budzi ptasi koncert i słońce. Po dachu biegają wiewiórki a przed domkiem hasają zające.
 Las mamy za plecami.
                                               


Na szczęście jest tu rezydentka Agnieszka, dzięki której, łatwiej jest nam się poruszać bez znajomości języka. Zaraz po przyjeździe wędrujemy  szlakiem przez las i granitowe skały nad morze. Po drodze zbieramy listki niedźwiedziego czosnku. 
                                                     




takie piękne roślinki wśród nadbrzeżnych skał...

Znamy jego rewelacyjne właściwości i mimo iż już zakwitł, jego listki  zachowały jeszcze świeżość i mięsistość. Odtąd robimy  sobie z niego sałatki. Cała wyspa jest nim pokryta do imentu. W ostatnim dniu pobytu wykopujemy cebulki z nadzieją, że przyjmą się w naszym ogrodzie w Polsce.
Wiosną próbowałyśmy go posiać, ale nasiona nie wzeszły.
Wyspę porastają kwitnące krzewy i drzewa, które lubią ciepło – to figi i morele. A krzewy tawuły, jaśminu, wisterii, azalii są tu wyjątkowo okazałe i piękne. 
                                                   
ten różowy krzew to jaśmin


                                   te kaskady to wisteria

 tawuła


 żarnowce...




Natrafiamy również na warzywniaki skrzynkowe. 
                                                       

Wszystkie domki mają swoje imiona i są one podstawowym elementem składowym adresu. Na wielu spotykamy urocze emaliowane wizytówki i numery domów. 
                                                         






Ujmuje nas jakaś niebywała dbałość o zachowanie domów w ich pierwotnym charakterystycznym kształcie. Okna bez firan odsłaniają domowe  galerie  z wysmakowanymi dekoracjami. Sporo tu oszklonych werand i ogrodowych mebli poddanych działaniom wiatru i deszczu, zyskujących w taki sposób naturalne postarzenie. Na każdym kroku spotykamy jakieś bliskie sercu zastosowania, wystrój wnętrz w którym przedmioty z przeszłości funkcjonują w zgodzie ze współczesnymi. Zaglądamy przez małe szybki w metalowych okuciach, budynków niegdyś gospodarczych i dostrzegamy bielutką pościel jeszcze nie zasłaną… 
W Allinge i Tejn mieszka sporo artystów plastyków. Dostrzegamy rzeźby i obrazy w wielu posesjach. Nadmorskie smażalnie wyposażone w meble z palet i szpul po zwojach kabli konkurują z nowoczesnym niklem i rattanem. A wyspa… 
Widoki są oszałamiające, morze i skały porośnięte żarnowcem i różą cukrową, rozsiewającą  zniewalający zapach…
Pierwszy spacer do Allinge, pierwsze zakupy. Przechodzimy obok  hotelu,  gdzie zza muru słychać muzykę… 
Trafiamy na koncert Tria wyposażonego w piłę, akordeon
 i tamburyn, wykonującego duńskie melodie  ludowe. Zespołowi wtórują   dzieci siedzące na trawie i goście.  Zamawiamy piwo i zagryzamy go kawałami świeżego, pachnącego  chleba i camembertem. Później tańczymy, wzbudzając na tyle zainteresowanie, że właścicielka restauracji ukradkiem filmuje jak wywijamy oberka do duńskich przyśpiewek… J











                       Allinge


















Ceny są szokujące. Za dwa piwa płacę 20 euro, a bułki zamówione na kempingu kosztują po 7 zł. za sztukę (oczywiście po przeliczeniu). Na szczęście wzięłyśmy trochę jedzenia z Polski. To gwarantuje nam niezależność.
Spijamy różane wino kalifornijskie i ulubioną Ewy
( przywiezioną z Polski)  whiskey „501” .Wędrujemy po nadbrzeżach. Pływamy w basenie i gramy w karty. Kolejnego dnia wypożyczamy rowery i ruszamy do zamku Hammerhus, miasteczek Wang i Hasle. W ciągu jednego dnia przejeżdżamy 40 km. Na całej wyspie jest wygodna sieć ścieżek rowerowych : Cyklewej . Zmęczone fundujemy sobie przednią nagrodę - Fish & chips – pyszota…
Jest wakacyjnie. Kolejnego dnia idziemy pieszo do Sandwig
na najdalej wysunięty cypel Bornholmu . Podziwiamy krajobrazy, małą latarnię morską, usypane kamienne kręgi,  szczątki świątyni Salomons Kapele.
Innym razem jedziemy autobusem do stolicy Rønne
i spacerujemy po zabytkowych uliczkach. Jesteśmy szczęśliwe i usatysfakcjonowane pomysłem na wakacje…
Żegnamy się z Agnieszką i Wernerem -właścicielem Lyndhold Familie Camping.  Są bardzo serdeczni i mili.  Zapraszamy się wzajemnie do siebie (będą w Polsce w sierpniu).
                                               












Rejs powrotny, przeleżałam na kolanach Ewy pod stolikiem, próbując przetrzymać bujanie katamaranu. Jakoś dałam radę, 
chociaż wysiadałam sponiewierana… 
Jeszcze tydzień w Kołobrzegu i Ustroniu Morskim i wracamy do domu… 

poniedziałek, 13 czerwca 2016

BORNHOLM

Po dwóch latach zmagania się z budową Babiego Lata, zabezpieczeniu opieki dla Ewy Mamy i naszej kotki Pusi  ruszamy na wakacje. Jeszcze wiosną zaplanowałyśmy wyjazd na Bornholm.
                                                  

Planujemy trasy rowerowe i  kompletujemy niezbędny ekwipunek.

 Po drodze do Kołobrzegu zatrzymujemy się w Ogrodach HORTULUS (Dobrzyca 76) niedaleko  Ustronia Morskiego
 (gdzie mamy pierwszy nocleg). To takie centrum ogrodnicze w którym można nabyć rozmaite rośliny, kupić ozdoby do ogrodu, coś zjeść i pospacerować w czymś na kształt ogrodu botanicznego z ambicjami niekoniecznie konsekwentnymi… J













Jest ogród japoński, francuski i inne tematyczne… sporo miejsc do relaksu i moc kwitnących krzewów , gdzie po kilku  godzinach podróży z przyjemnością oddajemy się relaksowi.
Wieczór spędzamy na plaży w Ustroniu Morskim, pałaszujemy pysznego halibuta popijając zielonym piwem (przypomina nasze zielone  smoothie J).                                            
                                                          
















Rano zanim wypłyniemy katamaranem stres sięga zenitu…
Po pierwsze , zarezerwowany parking 300 m od portu okazał się parkingiem o całkiem innej nazwie 2 km dalej…
(podobno z powodu naszej przedsezonowej rezerwacji…).
Jak już zajęłyśmy miejsce na pokładzie, objuczone jak wielbłądy na 15 min. przed wypłynięciem, okazało się, że Ewy telefon został w aucie…
W tempie expressowym wyskoczyłam z pokładu, błagając załogę o złapanie taxi (6:45) lub jakąkolwiek  pomoc…
Organizują mi auto. Ja zaś  zaklinając właściciela wypasionego wozu na wszystkie świętości, proszę o wyrozumiałość  
i  podwiezienie na parking, którego nazwy nie zdążyłam zapamiętać i prosząc równocześnie o szybki powrót, żeby prom nie odpłynął beze mnie…
Na to mój życzliwy, sympatyczny  kierowca, widząc przerażenie w moich oczach ( bo telefon, to bank, kontakty, Internet !!!)  odpowiedział : spokojnie, niech się Pani nie boi,
 nie odpłyną beze mnie – jestem właścicielem tego statku…
I tym sposobem zaczęłyśmy wakacje pełne emocji, szaleństwa
 i kolejnych przygód.                                               
                                                      




Zaraz po dopłynięciu do Nexø, zamiast jechać na nasz Camping autobusem rejsowym -  kombinujemy, żeby zabrać się z wycieczką objazdową płacąc połowę biletu  (bo w połowie drogi wysiadałyśmy)  i w ten sposób zaliczyć wszystkie miasta i atrakcje wschodniego wybrzeża  wyspy.  Nie mamy biletów. Idę do kierowców, a ci okazują się Duńczykami. Tłumaczę o co mi chodzi, ale oni lepiej mówią po angielsku niż ja…
W końcu cały pomysł się znakomicie udaje. 
Zwiedzamy  Svaneke , Gudhejm, Tejn, Allinge, Sandvig i zamek Hammerhus. 

                                                      





                                                     

                                 cudna tawuła przed hotelem w Svaneke  
            

  lokalne piwo
 cedr w aranżacji wejścia uwodzi...


  wytwórnia czekolady


 takie urocze konwie do mleka w aranżacji ogródka...

  lokalna ceramika...


  mydlarnia



  manufaktura szkła


 lampy jak krople... o takich marzyłam...


i trochę jazzu w wykonaniu lokalnego dixielandu



 ruiny średniowiecznego zamku Hammerhus


                                                        









Zachodnie wybrzeże Bornholmu zamierzamy zwiedzić same, rowerami, pieszo i podjeżdżając autobusem… później się okaże, 
że wracając do Allinge i Sandvig odkrywamy znacznie więcej atrakcji niż na wycieczce objazdowej , której ewidentnie nie polecamy.  
Nie mniej,  już pierwsze spotkanie z miasteczkami Bornholmu wprowadza nas w zachwyt. Małe kolorowe domy, moc kwiatów wyrastających niekiedy wprost z chodników i kamieni ulicznych 
a tam, gdzie nie udało się ich zasadzić ,
 w rozmaitych doniczkach (co już mnie wprawiało w absolutny zachwyt)  w naczyniach domowego użytku, wanienkach, konwiach, koszykach, rowerach i tym podobnych przedmiotach.
                                                
















Tak  zaczynamy pierwszy dzień na Bornholmie.