Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

poniedziałek, 13 czerwca 2016

BORNHOLM

Po dwóch latach zmagania się z budową Babiego Lata, zabezpieczeniu opieki dla Ewy Mamy i naszej kotki Pusi  ruszamy na wakacje. Jeszcze wiosną zaplanowałyśmy wyjazd na Bornholm.
                                                  

Planujemy trasy rowerowe i  kompletujemy niezbędny ekwipunek.

 Po drodze do Kołobrzegu zatrzymujemy się w Ogrodach HORTULUS (Dobrzyca 76) niedaleko  Ustronia Morskiego
 (gdzie mamy pierwszy nocleg). To takie centrum ogrodnicze w którym można nabyć rozmaite rośliny, kupić ozdoby do ogrodu, coś zjeść i pospacerować w czymś na kształt ogrodu botanicznego z ambicjami niekoniecznie konsekwentnymi… J













Jest ogród japoński, francuski i inne tematyczne… sporo miejsc do relaksu i moc kwitnących krzewów , gdzie po kilku  godzinach podróży z przyjemnością oddajemy się relaksowi.
Wieczór spędzamy na plaży w Ustroniu Morskim, pałaszujemy pysznego halibuta popijając zielonym piwem (przypomina nasze zielone  smoothie J).                                            
                                                          
















Rano zanim wypłyniemy katamaranem stres sięga zenitu…
Po pierwsze , zarezerwowany parking 300 m od portu okazał się parkingiem o całkiem innej nazwie 2 km dalej…
(podobno z powodu naszej przedsezonowej rezerwacji…).
Jak już zajęłyśmy miejsce na pokładzie, objuczone jak wielbłądy na 15 min. przed wypłynięciem, okazało się, że Ewy telefon został w aucie…
W tempie expressowym wyskoczyłam z pokładu, błagając załogę o złapanie taxi (6:45) lub jakąkolwiek  pomoc…
Organizują mi auto. Ja zaś  zaklinając właściciela wypasionego wozu na wszystkie świętości, proszę o wyrozumiałość  
i  podwiezienie na parking, którego nazwy nie zdążyłam zapamiętać i prosząc równocześnie o szybki powrót, żeby prom nie odpłynął beze mnie…
Na to mój życzliwy, sympatyczny  kierowca, widząc przerażenie w moich oczach ( bo telefon, to bank, kontakty, Internet !!!)  odpowiedział : spokojnie, niech się Pani nie boi,
 nie odpłyną beze mnie – jestem właścicielem tego statku…
I tym sposobem zaczęłyśmy wakacje pełne emocji, szaleństwa
 i kolejnych przygód.                                               
                                                      




Zaraz po dopłynięciu do Nexø, zamiast jechać na nasz Camping autobusem rejsowym -  kombinujemy, żeby zabrać się z wycieczką objazdową płacąc połowę biletu  (bo w połowie drogi wysiadałyśmy)  i w ten sposób zaliczyć wszystkie miasta i atrakcje wschodniego wybrzeża  wyspy.  Nie mamy biletów. Idę do kierowców, a ci okazują się Duńczykami. Tłumaczę o co mi chodzi, ale oni lepiej mówią po angielsku niż ja…
W końcu cały pomysł się znakomicie udaje. 
Zwiedzamy  Svaneke , Gudhejm, Tejn, Allinge, Sandvig i zamek Hammerhus. 

                                                      





                                                     

                                 cudna tawuła przed hotelem w Svaneke  
            

  lokalne piwo
 cedr w aranżacji wejścia uwodzi...


  wytwórnia czekolady


 takie urocze konwie do mleka w aranżacji ogródka...

  lokalna ceramika...


  mydlarnia



  manufaktura szkła


 lampy jak krople... o takich marzyłam...


i trochę jazzu w wykonaniu lokalnego dixielandu



 ruiny średniowiecznego zamku Hammerhus


                                                        









Zachodnie wybrzeże Bornholmu zamierzamy zwiedzić same, rowerami, pieszo i podjeżdżając autobusem… później się okaże, 
że wracając do Allinge i Sandvig odkrywamy znacznie więcej atrakcji niż na wycieczce objazdowej , której ewidentnie nie polecamy.  
Nie mniej,  już pierwsze spotkanie z miasteczkami Bornholmu wprowadza nas w zachwyt. Małe kolorowe domy, moc kwiatów wyrastających niekiedy wprost z chodników i kamieni ulicznych 
a tam, gdzie nie udało się ich zasadzić ,
 w rozmaitych doniczkach (co już mnie wprawiało w absolutny zachwyt)  w naczyniach domowego użytku, wanienkach, konwiach, koszykach, rowerach i tym podobnych przedmiotach.
                                                
















Tak  zaczynamy pierwszy dzień na Bornholmie.

2 komentarze:

  1. Wspaniale, już wiem, że zbankrutowałabym a tamtych sklepikach :) mydła, akcesoria, ceramika... ale to i tak nic w porównaniu z Waszymi porannymi przygodami :) Dobrzy ludzie ciągną do dobrych ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi,hi,hi przygody towarzyszą nam nieustannie... a w najbliższym poście pokażę co nas sponiewierało finansowo ;)

    OdpowiedzUsuń