Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

czwartek, 11 października 2018

Minęło

Lato minęło gwałtownie. Zdążyłyśmy zaopatrzyć się w spory zapas drewna do kominka. Chodzą słuchy, że zima ma być mroźna... 
To była pierwsza tak straszna, susza w naszym ogrodzie... krzewy, kwiaty, drzewka usychały "żywcem". Podlewanie było mało skuteczne. Rozpaczliwie próbowałyśmy utrzymać przy życiu niektóre z zakupionych roślin...
Podłoże na którym mamy posadowiony nasz dom, to 30 cm gruntu bardzo ubogiego i morze złotego piasku. Mam niejasne przekonanie, że pełni on rolę filtru i odsysa każdą wilgoć... :( Nieopodal płynie rzeczka Boży Stok... czasami  marzę, że cudem jakimś, mamy z niej nieograniczone, darmowe nawadnianie.
Ewa podejmuje heroiczne zagospodarowywanie deszczówki. Kopie z moją pomocą rowy i układa w nich perforowane rury, które owijamy włókniną i zasypujemy. Teraz deszczówka z naszego dachu będzie miała odprowadzenie celowe w miejsce upraw. Gdyby jeszcze, choć kilka dni deszczu... 

                                                        



                                    














                                                                                                                         japońska wiśnia już bez liści


                                           berberysy pogubiły listki

                                        








                                                                                               klon palmowy usechł

i kolejny również...

A było tak pięknie...




 zmęczone nieustannym strzyżeniem ręcznym wysypujemy wokół krzewinek zrębki w kolorze domu ale wiatr i ptaki rozsiewają je wokół i zaś robota...










                              




trzmielina zwyczajna po dwóch latach obsypała się różowymi klejnotami...



Udało nam się wyskoczyć nad morze do Rewy i w Bory Tucholskie do wsi Krzywogoniec. Można było złapać trochę wit. D  i popływać... 

                                                     













                              









                                                                                              i w dolinie Brdy...






                              Fojutowo -   skrzyżowanie Brdy i kanału 




Spacery, wycieczki rowerowe, spotkania uzupełniłyśmy sporządzaniem nalewek i mikstur mających chronić nas przed wirusami. I tak zrobiłyśmy nalewkę z wrotyczu, owoców czarnego bzu, zakwas buraczany, miksturę z czosnku, miodu i cytryn. Tą ostatnią robimy już od kilku lat. Miała obniżać cholesterol a tymczasem, chroni też, przed przeziębieniem. Mamy bronić się przed nadwagą i kombinujemy co tylko możliwe... z marnym skutkiem... Podobno wystarczy 30 min. dziennie, jakiegokolwiek ruchu, to też, gdy ładujemy  7 m.3 bukowego drewna i układamy je w pryzmy obok domu,  "odrabiamy" kilka takich  minimów. :) 
A codzienność i tak jest pełna ruchu...

                                                          





Jeździmy na rowerach po okolicy, wciąż ją poznaję... Robimy wypad na grzyby. Znajdujemy opieńki i robię z nich pyszne danie. Gdyby nie upływ czasu, choroby, nasze życie w "Babim Lecie" byłoby ideałem. Gwałtowny spadek temperatury za oknem, dobija klony japońskie , begonie, i wiele innych roślin  ale nie powoduje chłodu w domku. To jest namacalny dowód wyższości drewnianego domu nad murowanym. Przyszedł czas na konserwację kominka i Ewa wymienia cały szamot. Wcześniej podejmujemy niemałe wyzwanie nabywając podłogę na ganek i oczywiście Ewa ją montuje. Teraz nie będzie wnosiło się piachu do domu i można siedzieć boso przy kawie... Jakby tego było mało, oczyszcza szlifierką cały domek narzędziowy (zsiniał mimo zaimpregnowania) i maluje go na nowo lakierem.

                                                           











 















Wyskoczyłyśmy na wystawę fotografii artystycznej Norwega Cato Leina pt." Arktyczny pył"w Katowicach. Bardzo rozczarowującej. Jakieś postaci i wnętrza domów jak z najczarniejszego snu... Ponieważ Ewa była w Norwegii, musiałam ją zapytać : czy są tam tacy szpetni ludzie ? Trzeba mu oddać, że udało mu się utrwalić mroczne strony Norwegii, Szwecji,Finlandii i Rosji północnej z pogranicza rozpaczy i nieustającej depresji. To siła monochromatycznych czarno-białych fotografii jednego z najwybitniejszych fotografików norweskich.

                                                     




















Idziemy na kilka filmów ale o tym niebawem....