Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

środa, 6 lutego 2019

Dobre kino

Wzdłuż ścieżki biegnącej do domu wyjrzały noski tulipanów (temperatura wzrosła do +10'C) czyli zima powoli odchodzi ale w ciągu jednej nocy zasypało nas dokumentnie. Nie wychodziłyśmy nawet po drewno do kominka, żeby śladami nie zakłócić nieskazitelnej bieli wokół...

                                                   


 
Zima trochę nas przygięła, przybyło dolegliwości ... ale wiemy, że to dopiero początek. W tle Matt Bianco z "Ronnie Samba" a my uśmiechamy się do życia... Pasjami oglądamy programy o ogrodach  i seriale na BBC First...polecamy "Rodzinę Durrellów" i " Brocken". Pod wpływem tego pierwszego serialu planujemy wakacje na Korfu. Może będzie fajnie. A każdy odcinek "Brocken"
przepłakany do imentu...
Jednak największe emocjonalne przeżycia zawdzięczamy kilku filmom. To "Powrót Bena", "Aga", "Roma" i "Oni".
I tak po kolei, "Powrót Bena" ze świetną rolą Julii Roberts i Lucasa Hedges'a (widziałyśmy go w "Manchester by the Sea"- polecamy dobry !).

                                                  


Film ogólnie rzecz ujmując dotyczył MIŁOŚCI w rodzinie dotkniętej uzależnieniem od narkotyków dorosłego syna Holly (Julia Roberts).To tylko 24 godziny z życia tej rodziny ale zagrane po mistrzowsku... Od początku, mamy poczucie beznadziejności w usiłowaniach, tak Bena jak i jego rodzeństwa, matki i ojca w stworzeniu pozorów normalnego życia rodzinnego. Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia, stopniowo ukazują nam wcześniejsze dramatyczne przejścia rodziny i straszliwe uwikłanie ich syna. Mam do tego filmu osobisty stosunek...wprawdzie nie sprawdzałam kieszeni swojego syna w każdym miejscu, ale zdarzyło mi się szukać go przed uroczystą kolacją wigilijną po piwnicach i wyszarpywać z rąk "kolesi spod ciemnej gwiazdy"... Teraz jak fala przypływu co jakiś czas, paraliżuje mnie strach o to czy żyje...Wracając do filmu...miłość matki jest tak szczera i bezwarunkowa, że czuję się zawstydzona... Ze wzruszeniem dławiącym gardło, polecamy ten świetny film.
Kolejny film "Aga" wybrałyśmy w drodze powrotnej z gór, gdzie uwięzione z powodu mojej nogi w gipsie (skręconej pierwszego dnia) czułyśmy niedosyt przeżyć ze śniegiem w tle... I dałyśmy się uwieść przez baśń, elegię w śnieżnej bezkresnej Jakucji. Film był ucztą wzruszeń o przemijaniu, odchodzeniu na przykładzie historii o dwojgu starzejących ludziach (temat szczególnie nam bliski) 
ale równocześnie o bezpowrotnej degrengoladzie środowiska , 
jak ślady paliwa na nieskazitelnej bieli śniegu lub rysunek linii samolotu na bezkresnym niebie... Gdzieś tam jest, wielka dziura 
w ziemi - to kopalnia diamentów... gdzieś tam jest córka Aga, która dawno temu odeszła do miasta... I tylko, w pełnej miłości egzystencji Nanooka i Sedny, dostrzegamy, że w zderzeniu 
z oszalałym współczesnym światem, tylko rodzina i bliskie więzi między ludźmi są wartością nadrzędną. To zaproszenie do lodowej krainy, prostego życia w jurcie okrytej skórami, pięknych obrazów 
i muzyki (m.in. 5 symfonii Mahlera)  wzrusza i budzi tęsknotę za domem, rodzicami ...czystym powietrzem a nazwisko bułgarskiego reżysera Milko Lazarova bezwzględnie do zapamiętania.

                                                      


I na koniec "Roma" - kontrkandydat naszej "Zimnej wojny" do Oscara. I to jest faktycznie mocny konkurent. Film jest także czarno-biały i także tłem losów głównej bohaterki Cleo są wydarzenia społeczno - polityczne kraju, w tym wypadku Meksyku lat siedemdziesiątych. Wydaje nam się, że historia służącej 
i nierówności społecznych jest bardziej uniwersalna, niż pary kochanków z "Zimnej wojny" Pawła Pawlikowskiego. 
Film subtelnie pokazuje emocje, pozornie cichej i bezradnej dziewczyny.

                                                  


 Dla mnie jest czymś więcej... pomimo krzywdy 
i niesprawiedliwości ten film pokazuje "szczęśliwy" świat, który 
był rajem w zestawieniu z współczesnym Juarez, gwałtami i handlem ludźmi... Polecamy.
Po drodze poszłyśmy na "Oni" Paolo Sorrentino o Silvio Berlusconim i jego "bunga bunga". Zablokowane z dwóch stron w rzędzie nie mogłyśmy niepostrzeżenie zwiać z kina... Ewa spała 
a ja cierpiałam katusze patrząc na te wszystkie bzdety....Zupełnie nie mogłam pojąć sensu tego filmu (później się dowiedziałam , 
że do Polski trafiła jego mocno okrojona wersja... i dobrze !) Doszłam do wniosku, że reżyser musi mieć dużą przyjemność 
w eksponowaniu gołych lasek używanych w różnych konfiguracjach...przez 2,5 godz. Ohyda... Nie polecamy.
A na zimowe wieczory BBC First ...
niestety na Netflixsie nie trafiłyśmy na nic interesującego... zaczęłyśmy oglądać "Polar" z Madsem Mikklasenem ale wyłączyłyśmy po 20 minutach... :(
Za to "Arctic" zapewne obejrzymy...

nie wiem co dalej z blogiem...powiadamiają mnie, że coś tam zamkną, usuną...pewnie to ostatni wpis...
kupiłam już gruby notes, będę coś wspominać do szuflady...  :)