Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

czwartek, 22 listopada 2018

gadu gadu nocą...

Frustrującą monotonię dnia codziennego przełamujemy albo podkarmiamy kinem. Czasami wybory rozczarowują i wtedy szybko wyrzucamy z pamięci chybiony film. Niektóre z przyjemnością możemy polecić... "Zimna wojna" z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem to wycieczka w czarno-biały świat naszych rodziców.

                                                      


Zresztą reż. Paweł Pawlikowski, dedykuje ten film właśnie im. Powojenne konstruowanie kultury i sztuki na zgliszczach... Ubogość materialna z jednej strony i bogactwo emocjonalne bohaterów z drugiej, uświadamia nam współczesną inflację uczuć, w naszym świecie. Chciałoby się powiedzieć  : to se na wrati... I wychodzimy z kina, ze łzą w oku, obmywającą chwilową tęsknotę za miłością, właśnie taką - przekraczającą totalitaryzm, granice państw, na przekór niemożliwemu, wbrew... A do tego wszystkiego, bonus - możliwość rozejrzenia się po realiach powojennej Polski (świetna scenografia Katarzyny Sobańskiej i Marcela Sławińskiego), przyprawiona zapomnianą już muzyką ludową, niegdyś towarem eksportowym do obrzydzenia lansowanym masowo i tylko Marcinowi Maseckiemu (autorowi muzyki) zawdzięczamy urokliwe dźwięki, cudownie przewijające się w całym obrazie. Joasia Kulig jest świetna ... 

                                                       


Prawie dokument o "Mazowszu" , Zespole Pieśni i Tańca.

Kolejny tytuł na jaki zapraszamy to " Nieposłuszne". Rzecz dotyczy kultury żydowskiej i to jest zawsze trafiony wybór. To dobre filmy. Gwarantują psychologiczne studium postaci a gra Rachel Weisz i Rachel McAdams  podnoszą to misterium spojrzeń, gestów i słów do rangi uniwersalnej. Wybory pomiędzy...

                                                          


Snujemy się przez życie, dni, godziny, minuty i tylko nieliczni z nas, wciąż ulegają rozterkom : czy to co robię jest na pewno dobre ? czy jeśli dobre dla mnie, to również dla kogoś ? Czy uczucie do drugiej osoby, determinuje uczciwość wobec siebie ? Co jest prawdą ? Czy poprawność wobec kanonów społecznych ? Czy wolność emocjonalna... ? Chilijczyk Sebastian Lelio jest reżyserem tego filmu i może warto go zapamiętać ? W każdym razie polecamy...


                                                  

"41 dni nadziei" był dla nas między innym, małą lekcją "oswajania śmierci" - tematem z którym, nam bardzo po drodze... Może ten film był metaforą, zamykającą na przestrzeni 41 tygodni, czyjeś całe życie...? Najpierw, nieśmiałe poznawanie świata, narodziny szczęścia, szalone bachanalia i walka o utrzymanie tych podarunków  a w końcu stopniowa ich utrata...
A po drodze mamy fascynujące kadry. Żywioł rozszalałego oceanu, zachody słońca, zaczarowane landszafty z wakacji all inclusive...czyli bez poruszenia serca nie da się pożegnać z tą niesamowitą historią oparta na faktach autentycznych. P O L E C A M Y.

                                                    


"Mężczyzna imieniem OVE" to zabawna szwedzka komedia z głębią... Wkur.....starszy pan imieniem Ove i okoliczności łamiące lodowiec jego serducha, pomału, stopniowo aż do lirycznego finału... - był sobie kiedyś dobry człowiek, który niczym specjalnie się nie wyróżniał...

                                                     


Czy my z drugiej strony ekranu mamy jakąś szansę ? Przy wyjściu z kina, na chwilę, pojawia się potrzeba zrobienia czegoś dobrego : przytulenia lub posłania emotki, komuś nieszczególnie lubianemu... To nie jest jakiś banał. Film na szczęście, nagrodzony Europejską Nagrodą Filmową, czyli nie pomyliłyśmy się w wyborze, lepsi o tym zdecydowali. Ja bym dała mu Oscara. Uczy empatii nas wszystkich.
I na koniec "Kler", gówniany film na porażający, wstrząsający temat... w Polsce wciąż tabu. Nie chciałam na niego iść, bo znałam inne filmy Smarzowskiego. Obrzydliwe. "Wesele" obejrzałam tylko dla Tymona Tymańskiego... ale nieważne. Żałuję, że tematu nie zrealizował np Haneke, Kieślowski niestety, nieżyje...
Zabrakło w tym filmie równowagi, wszystko przerysowane... Jednym słowem, spacyfikowane cierpienie i rozpacz, wielu spośród nas i wokół nas...no, ale film potrzebny - swoje zrobił, dyskusje nie cichną, chociaż, ze sztuką filmową ma niewiele wspólnego. Trzeba to obejrzeć ...  

czwartek, 11 października 2018

Minęło

Lato minęło gwałtownie. Zdążyłyśmy zaopatrzyć się w spory zapas drewna do kominka. Chodzą słuchy, że zima ma być mroźna... 
To była pierwsza tak straszna, susza w naszym ogrodzie... krzewy, kwiaty, drzewka usychały "żywcem". Podlewanie było mało skuteczne. Rozpaczliwie próbowałyśmy utrzymać przy życiu niektóre z zakupionych roślin...
Podłoże na którym mamy posadowiony nasz dom, to 30 cm gruntu bardzo ubogiego i morze złotego piasku. Mam niejasne przekonanie, że pełni on rolę filtru i odsysa każdą wilgoć... :( Nieopodal płynie rzeczka Boży Stok... czasami  marzę, że cudem jakimś, mamy z niej nieograniczone, darmowe nawadnianie.
Ewa podejmuje heroiczne zagospodarowywanie deszczówki. Kopie z moją pomocą rowy i układa w nich perforowane rury, które owijamy włókniną i zasypujemy. Teraz deszczówka z naszego dachu będzie miała odprowadzenie celowe w miejsce upraw. Gdyby jeszcze, choć kilka dni deszczu... 

                                                        



                                    














                                                                                                                         japońska wiśnia już bez liści


                                           berberysy pogubiły listki

                                        








                                                                                               klon palmowy usechł

i kolejny również...

A było tak pięknie...




 zmęczone nieustannym strzyżeniem ręcznym wysypujemy wokół krzewinek zrębki w kolorze domu ale wiatr i ptaki rozsiewają je wokół i zaś robota...










                              




trzmielina zwyczajna po dwóch latach obsypała się różowymi klejnotami...



Udało nam się wyskoczyć nad morze do Rewy i w Bory Tucholskie do wsi Krzywogoniec. Można było złapać trochę wit. D  i popływać... 

                                                     













                              









                                                                                              i w dolinie Brdy...






                              Fojutowo -   skrzyżowanie Brdy i kanału 




Spacery, wycieczki rowerowe, spotkania uzupełniłyśmy sporządzaniem nalewek i mikstur mających chronić nas przed wirusami. I tak zrobiłyśmy nalewkę z wrotyczu, owoców czarnego bzu, zakwas buraczany, miksturę z czosnku, miodu i cytryn. Tą ostatnią robimy już od kilku lat. Miała obniżać cholesterol a tymczasem, chroni też, przed przeziębieniem. Mamy bronić się przed nadwagą i kombinujemy co tylko możliwe... z marnym skutkiem... Podobno wystarczy 30 min. dziennie, jakiegokolwiek ruchu, to też, gdy ładujemy  7 m.3 bukowego drewna i układamy je w pryzmy obok domu,  "odrabiamy" kilka takich  minimów. :) 
A codzienność i tak jest pełna ruchu...

                                                          





Jeździmy na rowerach po okolicy, wciąż ją poznaję... Robimy wypad na grzyby. Znajdujemy opieńki i robię z nich pyszne danie. Gdyby nie upływ czasu, choroby, nasze życie w "Babim Lecie" byłoby ideałem. Gwałtowny spadek temperatury za oknem, dobija klony japońskie , begonie, i wiele innych roślin  ale nie powoduje chłodu w domku. To jest namacalny dowód wyższości drewnianego domu nad murowanym. Przyszedł czas na konserwację kominka i Ewa wymienia cały szamot. Wcześniej podejmujemy niemałe wyzwanie nabywając podłogę na ganek i oczywiście Ewa ją montuje. Teraz nie będzie wnosiło się piachu do domu i można siedzieć boso przy kawie... Jakby tego było mało, oczyszcza szlifierką cały domek narzędziowy (zsiniał mimo zaimpregnowania) i maluje go na nowo lakierem.

                                                           











 















Wyskoczyłyśmy na wystawę fotografii artystycznej Norwega Cato Leina pt." Arktyczny pył"w Katowicach. Bardzo rozczarowującej. Jakieś postaci i wnętrza domów jak z najczarniejszego snu... Ponieważ Ewa była w Norwegii, musiałam ją zapytać : czy są tam tacy szpetni ludzie ? Trzeba mu oddać, że udało mu się utrwalić mroczne strony Norwegii, Szwecji,Finlandii i Rosji północnej z pogranicza rozpaczy i nieustającej depresji. To siła monochromatycznych czarno-białych fotografii jednego z najwybitniejszych fotografików norweskich.

                                                     




















Idziemy na kilka filmów ale o tym niebawem....