Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

środa, 23 grudnia 2015

Wigilia 2015


Stół już przygotowany na zagoszczenie najlepszych uczuć i uśmiechów...
a do Wszystkich wyciągamy ręce pełne Miłości...
życzymy 
Wesołych Świąt i ukojenia w przyszłym 2016 Nowym Roku 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Nowe życie

Jesień 2015 r skumulowała feerię wydarzeń ... porzucam pracę, miasto w którym się urodziłam, dom mojego poprzedniego życia...
Przeprowadzka, pakowanie, totalny rozgardiasz w naszych domach i życiach... Ewa też się pakuje i przewozi pojedyncze rzeczy, tylko, że ona ma do pokonania 1 km a ja 500 ;) Nie sypiamy... niepokój o pokonanie własnych niemożności rujnuje naszą odporność... W końcu stało się ... Ewa dowiedziała się, że nie powinno się przeprowadzać w listopadzie. Raczej w nosie mamy przesądy, ale duchowe rozdygotanie sprawia, że ulegamy i przeprowadzamy się 31 października definitywnie...
I nic się nie stało...żadnych salw, zmian pogody... rano śniadanie tuż po przebudzeniu, jak wiele wcześniejszych...Jest czysto, ciepło i przytulnie...Ukradkiem spoglądamy na siebie i wciąż się uśmiechamy... Kolejne dni poświęcamy na rozpakowywanie kartonów, układanie naczyń. Ewa codziennie uzupełnia niezbędne techniczne konstrukcje, instalacje. Dokupujemy drewno do kominka, opróżniamy garaż z rupieci i już można w nim parkować.
Pracy jest mnóstwo. Podobno dwa lata minie, zanim znajdziemy miejsce dla wszystkich  naszych przedmiotów.
                                                    
pieprznik na poddaszu...


Podoba nam się nasze nowe życie. Mamy teraz znacznie mniej czasu na przyjemności ale co tam...jeszcze dajemy radę a wieczory przy kominku kompensują całe utrudzenie dnia...                                               

                                                    
                                                       
moje dwie kobiety śpią przed kominkiem...


To nowe życie tak nas pochłania, że nie mamy czasu na blogosferę. Za to mamy nowe drzewka wokół domu, i wrażenia z koncertów, kina ( ale o tym kiedyś tam...)  i przygotowywania  naszej pierwszej Wigilii...
                                              




















Wcielam się w rolę gospodyni z mizernym skutkiem...mamy do dyspozycji dwupalnikową kuchenkę indukcyjną a moje umiejętności jej obsługi można porównać z doświadczeniem Bridget Jones. Zanim zrobiłam Ewie śniadanie, musiałam zeskrobywać ze ścian skwarki pryskającej jajecznicy ... a gotując makaron zużyłam wszystkie ścierki i ręczniki w pobliżu, żeby zebrać kipiącą wodę... :(
Kiedyś w przeszłości chciałam zasłonić swoją nierdzewną kuchenkę przed pryskająca wątróbką i poukładałam wokół patelni stare gazety. Efekt był taki, że się zapaliły pofrunęły do góry, zanim je połapałam to wątróbka była cała w sadzy , do tego kuchnia, podłoga i wszystkie szafki...masakra. Dobrze, że firanki nie zajęły się ogniem.
Mamy nowe schody na poddasze, śliczne. Poręcze będą zamocowane później, dlatego przy moim lęku wysokości złażę z nich tyłem i oczywiście już się pode mną zarwały... Teraz Ewa wnosi mi na poddasze miskę z praniem, bo moja waga + miska to dla naszych schodów nadmiar...

                                               

 montaż schodów ze wsparciem przyjaciół : Radka i Wali...



siedzi się na nich wybornie...


widok z sypialni na "taras" (oczywiście w przyszłości)


 Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że kotka Ewy,  Pusia  zadomowi się w "Babim Lecie". Teraz już wiemy, że kot przywiązuje się do ludzi a nie do miejsc a ciepło kominka wprost uwielbia i śpi na wszystkich meblach...
                                                        

tymczasem robimy łańcuch na choinkę ze słomy i papierowych kokardek i czekamy na Wigilię...