Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Lato w Babim Lecie

Potrzeba, pragnienie równowagi zmusza nas do pochwalenia się zmianami jakie zaszły w naszym domku... 
Po pierwsze : z Bornholmu przywiozłyśmy upominek : blaszaną mydelniczkę, która będzie ozdobą przyszłej łazienki...
                                                     

                   jeszcze widać ślady wypadku (była w bagażniku)













     Miejsce po pryzmie ziemi zamieniło się w całkiem fajną rabatkę kwiatową a zasadzone wiosną iglaki puściły pędy, musi się przyjęły :) 
                                                








Obramowanie garażu płytami betonowymi i mój pomysł obsadzenia dziur rozchodnikiem a w przyszłości innymi skalniakami, 
odwzajemnił uczucia pokrywając się kwieciem adekwatnym do kolorystyki elewacji.
                                                  

















Ewa zrobiła mi wspaniałą niespodziankę : podczas mojej nieobecności wspólnie z sąsiadem wykończyła pokój na poddaszu.
Pompa do rozprowadzania powietrza z kominka została obudowana i  zrobiła się z tego półka na kwiaty doniczkowe . Wszystkie połączenia płyt gipsowo kartonowych pokryto szpachlą 
a podłogę tymczasowo ( z braku paneli podłogowych) przykryłyśmy wykładziną z białego tworzywa skóropodobnego. Zrobił się z tego przytulny pokój gościnny. 
                                             
                                               



tak wyglądał wcześniej...


To nie wszystko : schody dostały niklowane poręcze, które Ewa sama docinała, sztukowała i montowała ... ja tylko donosiłam narzędzia w panice próbując rozszyfrować, która to "boszka" a która to piła tarczowa... reasumując, teraz boję się troszkę mniej, przy schodzeniu... ale tylko troszkę.
                                                     












Kupujemy kilkanaście palet i konstruujemy z nich tymczasowy taras : Ewa odrywa z nich deski i przybija je ponownie ciaśniej (teraz nie będą wpadały nogi krzeseł w szczeliny) . Ja dowożę taczkami ziemię i wspólnie próbujemy je wypoziomować. Kolej na szlifowanie, polerowanie i pokrycie impregnatem. Prace wciąż trwają,  co nie przeszkadza nam w przesiadywaniu i goszczeniu się na tarasie w pełnym słońcu... 
raz nawet tańczymy do "Blue Skies" Jamiroquai. :)
                                                 
                                                       










Rozstawiamy siatkę do badmintona i mamy okazję wieczorami popracować nad sprawnością...
Skrzynki warzywne też odwzajemniły uczucia jakim je obdarzono : od wiosny mamy sałatę, rzodkiewki, szczypiorek, fasolkę, ogórki, pomidory... Boże co za smaki !!! zielone pomidory są słodkie !
 a świadomość, że wszystko jest wolne od chemi,  sprawia, 
że celebrujemy nasze posiłki jakbyśmy jadły w najlepszej boskiej restauracji.... 
                                                













                     Koszę trawę i wieczorem opatruję odciski na palcach a o zmierzchu spoglądam z oddali na światło w oknach naszego domu. Dookoła cisza ... daleko z oddali dobiega szum samochodów na  "jedynce". 
                                                   


                                             









Byłyśmy w kinie na " Zjednoczonych stanach miłości" Tomka Wasilewskiego, bo dostał nagrodę w Berlinie i zachwyciły nas jego "Płynące wieżowce"... film ohydny, ponury. Wszystko jest szare, brudne. Peerelowska rzeczywistość, która aż taka paskudna nie była - tu stanowi tło życia czterech kobiet, pozbawionych miłości, radości i sprowadzonego do spółkowania, równie obrzydliwego jak ich egzystencja. Po co Tomek zrobił taki film ?  Co chciał pokazać ? To nie jest spojrzenie uniwersalne na ponure życie wielu kobiet. 
Nie polecamy...
Wspomniałam o równowadze... nie piszę o strachu, smutkach 
i  rozpaczy, których nie szczędzi nam los...
Kochamy jesień i Babie Lato... drewno na zimę uzupełnione a my czekamy do przyszłego roku, bo ma szczęśliwą siódemkę w tytule.
                                                     
      

czwartek, 4 sierpnia 2016

suwalszczyzna

Minęło już wiele dni, jak wróciłam do domu ale chciałabym zatrzymać się przy kilku interesujących miejscach tej krainy...
Wycieczka po Suwalszczyźnie , to Sejny, Wigry, Jeleniewo, Cisowa Góra, Smolniki i na koniec Stańczyki.
W Sejnach oprócz Bazyliki na większą uwagę zasługują drewniane  poplenerowe rzeźby.
                                                       



"Najcenniejszym elementem jest drewniana gotycka figura szafkowa Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV w. wykonana w kształcie tryptyku, będąca od XVII w. przedmiotem kultu religijnego. W całej Europie jest zaledwie kilka takich figur." 
(z wikipedii) 
                                                   









Ja odłączam od grupy i biegnę zobaczyć zachowaną Synagogę  (do której powstania przyczynił się zakon Dominikanów - im również przypisuje się sprowadzenie żydów i powstanie silnej oświeceniowej wspólnoty żydowskiej na suwalszczyźnie ,  )
                                                       



                                       (w funkcjonującym obecnie sejneńskim domu kultury wystawa rękodzieła)













                                      
   
i Dom Pogranicza w którym w połowie XIX w. istniało gimnazjum hebrajskie, jedno z pierwszych świeckich gimnazjów na tym terenie.

                                                  




  Kolejnym etapem wycieczki są Wigry, gdzie zwiedzam pokamedulski klasztor z fajnym widokiem z wieży zegarowej na okolicę i jedno z najgłębszych i największych - jezioro Wigry (nazwa pochodzi pochodzi z języka jaćwieskiego, pierwotnie oznaczającego:  kręty, wijący się... ).
                                                    







Po drodze w Jeleniewie, w Restauracji pod Jelonkiem mam okazję posmakować lokalnych przysmaków : to kartacze (rodzaj pierogów z utartych ziemniaków nadziewanych mięsem) i babka ziemniaczana. Wszystko bardzo smaczne. :)
W Smolnikach, z tarasu widokowego podziwiamy dolinę Szeszupy z zespołem jezior kleszczowskich i panoramę z Cisową Górą w tle.
                                                     



 Ostatnim miejscem wycieczki są nieczynne Mosty kolejowe w Stańczykach. Powstały na początku ub. wieku i miały łączyć Gołdap z Żytkiejmami. Są ogromne, (podobno najwyższe w Polsce - 36,5 m, długość - 180 m) przypominają jakieś starożytne akwedukty... patrzę w dół na poruszających się pod mostem ludzi i przepływającą rzekę Błędziankę i nie mogę wyjść z zachwytu nad trójwymiarowością, której nie oddadzą zdjęcia i wysokością drzew w otoczeniu mostów ...