Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

niedziela, 27 września 2015

chwila




       ...musimy cieszyć się każdą chwilą, 
                      bo może to wszystko co mamy...

to ostatnie słowa Marty Lipińskiej w sztuce "Namiętna Kobieta".
O jednej z takich chwil chciałabym opowiedzieć...

Msza św. w kościółku wiejskim w intencji mojego zmarłego przyjaciela...
(nie uchroniło go moje serce związane z nim czerwoną wstążeczką na przegubie dłoni...)

w kościele sami dostojnicy, bo to również odpust, a do mszy...
 służą trzy dziewczynki i dwóch chłopców...

I nagle rozlega się śpiew...

                             Zatoka lasu z gór zstępuje 
                             I cicho szemrze górski potok
                             Gdy SŁOWO z nagła się znajduje
                             W powodzi słonecznego złota

                             Jak chleba kęs
                             Jak człowieka bycie
                             Tak świat ma sens
                             I ma sens życie
                             Ma sens...
                             Ma sens...
                             Ma sens...

                             Zewsząd stworzenie mówi świata
                             Cichością swoją i milczeniem
                             Potok się w zbocze góry wplata
                             Góra się wplata w sens istnienia

                             Jak łza spod rzęs
                             Wypłakana  skrycie
                             Tak śmierć ma sens 
                             I ma sens życie
                             Ma sens...
                             Ma sens...
                             Ma sens...
                          
                             Co też powiedzieć chcesz strumieniu
                             Kiedy spragnieni wodę piją
                             Kiedy z nazwiska i imienia
                             Mijają tak jak świat przemija

                             
                             Zdumieniem mym
                             I sensu odkryciem
                             Że sedno w tym
                             Że ma sens życie...
                             Ma sens...
                             Ma sens...
                             Ma sens...
                             
 "Zdumienie" Piotra Rubika  zaśpiewał  Kuba, chłopiec - organista do niedawna ministrant... 
Zrobił to tak pięknie, że otworzyło się niebo a kilkoro z nas nie mogło powstrzymać łez...

tu inna wersja 

                                 




piątek, 18 września 2015

vel..., aktuel..., aktualności...

Minęło lato, dzieci odjechały, ja także wyjechałam...
Z nostalgią wspominam ciepłe wody Warty, jezior ...nieśpieszne prace w "Babim Lecie" i cały bukiet spotkań, biesiadowania, przytuleń...
                                                   















Nie ma kasy,  to też niewiele przybyło w naszym domku ale cieszy każdy detal...
i tak po kolei :
1. Przewiozłyśmy już  połowę naszego ziemnego pagórka i rozplantowałyśmy ziemię ( przed frontem i od strony przyszłego tarasu.).                                  
                                                 

W ten sposób pozbawiłyśmy podejście jednego stopnia
 i oddaliłyśmy podmakanie od domu. Na koniec posiałyśmy trochę trawy, żeby związała sypką ziemię.
2. Przesadziłyśmy dęby (samosiejki), magnolię i posadziłyśmy nasze pierwsze iglaki przed domem.
                                                     








 Wcześniej udało mi się z Ewy pomocą wyczyścić stare wiadro i konew do mleka - świetnie pasują do konewki i wanienki ocynkowanej .... to już się zrobiła mała kolekcja ocynkowanych naczyń... (oczyma wyobraźni już widzę w nich, przyszłoroczne hortensje..) Tymczasem stanowiły przejściowe doniczki dla konik (iglaczków). 
                                               

3. Wokół dwóch stron domu rozłożyłyśmy włókninę, mocując ją do podłoża  plastikowymi krawężnikami (fajnie wtapiają się pomiędzy trawę a włókninę) i na tak przygotowane podłoże, wysypałyśmy ok 10 worków z kamykami białymi + żółtymi. Zmusiły nas do tego deszcze i burze, ochlapując dom błotem do metra wysokości. Po prostu trzeba było szorować tynk karcherem. Tego było już za wiele...

                                                  
                                                                               



4.Nabyłyśmy płytki chodnikowe (oczywiście w kolorach ecru) i zrobiłyśmy podejście do domu od strony garażu ( to z myślą o mamie Ewy).




musiałam przesadzić malwę...













                                                     
                              trawka już wzeszła...

5.,Zamówiłyśmy u miejscowego stolarza blat kuchenny z jasnego drewna , który równocześnie jest też parapetem pod oknem kuchennym. No i oczywiście został zamontowany i uszczelniony nasz nowy zlew wraz z baterią. Do tego koniecznie trzeba było kupić kilka płytek, dla zabezpieczenia ściany. Są śliczne w polne kwiaty i trawy i kosztowały duuuużo... :(
                                                   













                                       
widok za oknem jeszcze niefajny ale za rok będzie lepiej....
                                               
 Ewa w akcji...




















Zaraz po moim powrocie do pracy, Ewa zaczęła zabudowywać przestrzeń pod blatem , nabywając kolejne elementy przyszłych szafek, półek, drzwiczek kombinując, jak to wszystko sprawnie połączyć. Niekiedy  musiała wszystko demontować , docinać, szlifować nie mówiąc o impregnowaniu... po prostu benedyktyńska cierpliwość i determinacja...
                                               

                                                



                                                    
Jeszcze w sierpniu kupiłyśmy lampy do salonu, kinkiety do kuchni 
i na taras,  oczywiście modyfikując je na własną modłę. Ewa wszystko zainstalowała nie mówiąc o gniazdkach pod płytę indukcyjną (która na tę chwilę do wymiany).
                                                       

                                                    






















W ubikacji ukrywa przepływowy ogrzewacz wody i wszystkie kurki do bidetty pod półkami...
                                               


Znajomi przywożą nam kanapę i fotel, które wciągamy w sześć osób przez dziurę w suficie na poddasze .... przyda się...
Ja wydobywam z lamusa starą szafkę nocną, morduję korniki, Ewa dorabia do niej nóżki i będzie jak ulał do nowych mebli w sypialni...  + moja lampa Tiffany'ego....
                                               






















W starej, odnowionej ramce po byłym lustrze umieszczamy sentencję ( wynalazek Ewy i jej misterna praca z rozlewającą się z szablonu farbą, jeszcze długo czyszczoną i cyzelowaną ... )

                                             


Teraz modlimy się o nabywcę mojego mieszkania ...
i przeprowadzkę... To potężne logistyczne przedsięwzięcie, które nocami nie daje nam spać...

Koniec roku i  Święta planujemy w "Babim Lecie" ...
 

piątek, 4 września 2015

"Wiadomość" Tove Jansson



 To prawdopodobnie z powodu wakacji 
i niezaspokojonego marzenia o Skandynawii trafiłam 
na świeżo opublikowany u nas,  zbiór opowiadań  „Wiadomość” fińskiej pisarki, malarki, ilustratorki Tove Jansson. 
                                         
                                         
To opowiadania dla dorosłych w odróżnieniu 
od cyklu o Muminkach (którego, nota bene, nigdy nie przeczytałam). Podobno zbiorem tym, pożegnała się 
z twórczością pisarską (pierwsza publikacja w 1997 r.)

Opowiadania fascynujące, majstersztyk subtelności, 
z których wyłania się osobowość autorki i bogactwo jej biografii.

Mamy w tych opowiadaniach krajobrazy fińskich wysp 
z których jedną Klovharu zamieszkiwała wspólnie 
z partnerką Tuulikki Pietilä przez 40 lat. 
                                    



Teraz mam kolejne marzenie – podróż do Finlandii, dotyk ściany szczęśliwego domu…
W wielu opowiadaniach, Tove powraca do wspomnień z czasów młodości i siłą rzeczy, czytając próbujemy wrócić myślami do własnego dzieciństwa beztroskiego 
i zespolonego z przyrodą i naturą. Takie miałam uczucie, czytając opowiadanie „Łódka i ja”. Tytułowym opowiadaniem” Wiadomość” kreśli wielobarwny obraz relacji z innymi ludźmi, symptomatyczny dla współczesnych, uproszczonych i absurdalnych kontaktów elektronicznych. Zresztą,  w większości opowiadań, naszkicowane są relacje międzyludzkie w zwykłych, codziennych zdarzeniach, bardzo nam bliskich… Wzruszyłam się opowiadaniem „Listy” zawierającym dosłownie fragmenty listów Tamiko Atsumi, młodej Japonki zafascynowanej pisarstwem Tove – tym narastaniem i opadaniem fascynacji, aż do rezygnacji…  cyt.
 […]
Dear Jansson san

Miała Pani pojechać w długą, daleką podróż, ta podróż trwa
 już przeszło sześć miesięcy.
Myślę, że teraz się skończyła.
Dokąd Pani jeździła, moja Jansson san, i czego się Pani nauczyła
 podczas tej podróży ?
Może Pani wzięła ze sobą kimono.
Ono ma te same kolory, co jesień, a jesień jest porą
na podróżowanie.
Mówiła Pani dużo o tym, że czas robi się coraz krótszy.
Mój czas dłuży się, kiedy myślę o Pani.
Chcę być tak stara, jak Pani, i mieć tylko same wielkie, mądre
Myśli.
Pani listy przechowuję w bardzo ładnej szkatułce,
w tajemnym miejscu.
Odczytuję je o zachodzie słońca.
                                                      Tamiko 
[…]

Jeszcze kilka fragmentów… : cyt.

„Moi kochani wujowie”

trzymano mnie krótko, nie dając mi zapomnieć, że tego, czego wprawdzie można się spodziewać po talencie, nie można talentem usprawiedliwiać.

…wuj Torsten wołał :
- Dzień dobry, droga siostrzenico, co słychać w wyższych sferach ? Wejdź i postaraj się być sobą, o ile to możliwe. …
…Uważał, że nie powinnam zamartwiać się swoją przyszłością, bo to może się źle skończyć, przyszłość bowiem zależy od zupełnie innych rzeczy, o których nie myślało się od początku. …

„Czarno-białe”

Jego żona miała na imię Stell i była architektką wnętrz,[…]
Mieszkali w domu zaprojektowanym przez Stellę, wielka otwarta przestrzeń ze szkła i niemalowanego drewna. […]Gdy zapadał mrok, ich pokój przyjmował go  nisko umieszczonymi osłoniętymi lampkami, szklane ściany odbijały noc, ale trzymały ją na odległość.[…] Ciemność odpełzała w dal, a oni stali obok siebie, pozbawieni cieni, […]
Dom był jak ona, miał szeroko otwarte oczy;[ …]

„Moja przyjaciółka Karin”

[…] Bóg i Jezus wybaczają.
Wuj Olov powiedział kiedyś, że oni mają copyright na wybaczanie, […]
- Każą człowiekowi urodzić się w grzechu i narzucają mu nieczyste sumienie, a potem szlachetnie wybaczają.[…]
Zastanawiałam się : ten, który przebacza, jest zawsze powyżej, a ten, któremu się wybacza, czuje się potwornie. […]

Opowiadania tak mnie zachwyciły, że musiałam natychmiast dzielić się całymi fragmentami z  Ewą i zdobyć  kolejne książki tej wyjątkowej istoty do przeczytania.  Teraz czytam  „Lato”  o lecie nad  Zatoką Fińską przeżywanym przez małą Sophię i jej babkę - to najpiękniejsze wakacje, jakie można sobie wyobrazić...,
                                       
w pogotowiu czeka biografia „Tove Jansson Mama Muminków” 
                                                  

a "Uczciwa oszustka" zamówiona...
Polecam wakacyjną wyspę marzycieli z Tove Jansson