Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

środa, 4 lipca 2012

Start

2 lipca 2012

Wyjeżdżamy z Koziegłówek o 5 rano, po niemożebnej burzy. Pakujemy do samochodu ostatnie bagaże + torby z jedzeniem.Zabieramy mnóstwo chińskich zupek, 4 kg suchych kiełbas i szynki i całe mnóstwo słodyczy .Ciocia Terenia piecze dla nas ciasto „marchwiak” i dostajemy całą blaszkę. Ewunia piecze sernik wiedeński i babeczki – (to moja pierwsza słodycz po całym miesiącu) zabieramy je również. Jednym słowem z głodu nie zginiemy...i zachodzi obawa, że nabierzemy „niemałych walorów”. Pomykamy w stronę Bieszczad, w takt muzyki z płyty EL Divo – prezent od L. z życzeniem szczęśliwej podróży oraz naszych ulubionych kawałków muzycznych. W okolicach Balic (przedmieścia Krakowa) błądzimy przez ok. godzinę, GPS wciąż nas kieruje z powrotem, w końcu po uruchomieniu zapasowej nawigacji wydobywamy się z plątaniny ślimaków i estakad i ruszamy na Brzesko, Tarnów w stronę Sanoka. Wtedy przysypiam...
Tymczasem upał osiąga apogeum – temperatura wzrasta do 39 'C, docieramy do Sanoka, samochód zostawiamy na parkingu na wzgórzu zamkowym (2 zł za godz. i 1,50 za każde następne 0,5 godz.- w sumie płacimy 5,50) i udajemy się na wystawę Zdzisława Beksińskiego do Muzeum Zamkowego. I tu niespodzianka …. (Żydek czuwa) w poniedziałki wstęp wolny :) zaoszczędzamy 2 X po 11 zł i trafiamy na fascynującą wystawę sztuki sakralnej – to Ikony XV / XVII wieczne, od ogromnych płaszczyzn do całkiem małych pokrytych malunkami deszczułek. Jesteśmy oczarowane...obrazy tchną świętością , panuje cisza...i upragniony chłód...robimy kilka fotek (niestety bez flesza – zakaz). Najcudowniejszym uczuciem tych przeżyć i początku naszej podróży jest całkowita beztroska, brak przymusu, pośpiechu w rozsmakowywaniu się w przeżyciach, widokach i radości wypoczynku.
Na dwóch piętrach Beksiński....wreszcie... W mieście rodzinnym znalazła schronienie największa kolekcja jego prac, zapisana testamentem. Rozmieszczenie staranne, widać ogromny wkład miasta w wyeksponowanie tego zbioru. Zrekonstruowano całą pracownie artysty i w trzech szafach rozmieszczono jego rysunki od czasów nastoletnich. Opowiadam Ewie , gdzie pierwszy raz zobaczyłam jego prace... oglądamy je w skupieniu. Pani Kustosz uruchamia nam film z wywiadem, ale znamy go...oglądałyśmy miesiąc wcześniej. Obrazy, smutne, tajemnicze, uwodzą techniką wykonania, prawie fotograficzną...fascynacje tajemnicą umierania,rozpadu, abstrakcyjność i zachwyt technikami komputerowego przetwarzania fotografii i grafiki komputerowej.
























Ruszamy. Ewa ustawia w GPSie adres noclegu, który jej podaję i on go odrzuca kilkakrotnie...dając nam do zrozumienia, że nie ma takiego adresu...ki diabeł !? Miały być Ustrzyki Górne !? A nie mają takiej ulicy...Mamy nocować „U Buraka”. W końcu zdeterminowana telefonuję „naszej” agroturystyki....i okazuje się, że to Polańczyk !!!! Uff, mamy przed sobą nie 67 km , tylko coś ponad 30. Jedziemy.

1 komentarz: