Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

sobota, 21 lipca 2012

SEWASTOPOL

17 lipca SEWASTOPOL

Dojeżdżamy do Sewastopola, po ok. 100 km. Po drodze borykamy się z funkcjonowaniem GPSa : podwieszony pod 40'C nasłonecznieniem, zawiesza się lub przestaje pracować w ogóle – pokazując komunikat o braku zasilania. Dzięki Bogu Ewy „kochanek” : tak pieszczotliwie nazywa swoje autko – nie zawodzi, klimatyzacja daje nam szansę pokonania wszystkich tras bez uczucia gorąca. W Sewastopolu planujemy zobaczyć starożytne ruiny miasta Chersonez Taurydzki. Początki jego powstania datuje się na V-VI w.n.e.. Niektóre z ruin zostały sklasyfikowane i wyraźnie określono takie części składowe jak Bazylika, Chrzcielnica,Brama Główna, Cerkiew czy Koszary. Na terenie Chersonezu znajduje się Klasztor i Sobór św. Włodzimierza – postaci nieodłącznie związanej z tym średniowiecznym miastem, bo to właśnie dzięki niemu Ruś Kijowska przyjęła chrzest w 988 r. Ale po wykupieniu biletów po 35 hrw. od osoby : zabieramy wodę, stroje kąpielowe, matę i mijając tłumy turystów, udajemy się na plażę. Niestety, woda jest niemożliwie brudna. Okazuje się (wiemy to z przewodnika), że jesteśmy na plaży sąsiadującej z Flotą Czarnomorską Federacji Rosyjskiej.To takie zmilitaryzowane w większości miasto, przez to nieciekawe. Ewa natychmiast dostaje wysypkę : stężenie soli, słońca tak działa na jej skórę. Staramy się to nieco złagodzić balsamami nawilżającymi. Tak przetrzymujemy południe i w końcu ruszamy oglądać ruiny i pomodlić się w Soborze Św.Włodzimierza.















 Po wyjściu idziemy do „wypasionej” restauracji z Wi-Fi i ładujemy akumulatory kilku urządzeń a przy okazji zamawiamy stek drobiowy z ananasem dla Ewuni, koktajl mleczno-bananowy dla mnie i po soku co daje 128 hrw. (!!!)


 .Ale udaje nam się przeczekać popołudnie, bo w pobliżu ruin trafiamy na inaugurację 3 dniowego Sewastopolskiego Festiwalu Jazzowego w Restauracji „Zielona Piramida” - „Green-Jazz-Fest- 2012”. Zamawiam pierwszą lokalną potrawę : cziburiek (z miasom) .To smaczny pierożko/naleśnik smażony – 12 hrw. Słuchając boskiego jazzu w znakomitym konkursowym wykonaniu, relaksujemy się do wieczora, zupełnie nie martwiąc się, gdzie będziemy spały.














 W końcu gdzieś o 21ej wychodzimy z restauracji i jedziemy pod kretyński komunistyczny pomnik/monumentalny obelisk ku chwale Miasta-Bohatera, bo nasz przewodnik podpowiada, że można tam rozbić namiot na dziko. Nie spotykamy tam żadnych obozowiczów, tylko grupki rozbawionej młodzieży i mimo że to wzgórze niedaleko od Centrum – odnosi się wrażenie peryferyjności i mało bezpiecznego tego miejsca. Wbijamy do GPS azymut na Inkerman i jedziemy w noc. Nie za długo....Ewa dostrzega znak pola namiotowego i po 7 km trafiamy na Kemping, po 35 hrw. Od osoby za noc. Zostajemy.
Rano poznajemy fajnych młodych ludzi – Marysię z Kołobrzegu i Maćka z Poznania. Oboje są instruktorami narciarstwa. Poruszają się pieszo po górach, zachwyceni krajobrazami zachodniego wybrzeża Krymu, prezentują nam zdjęcia klifów i małych plaż w ich ujęciu. Są też równie mocno rozczarowani miastami i zatłoczeniem na miejskich plażach. Zapraszamy ich na kawę i dobre dwie godziny opowiadamy sobie nasze wrażenia z dotychczasowej podróży, oraz przekazujemy przydatne uwagi. Przy wyjeździe udaje nam się zapłacić tylko 50 hrw. za nocleg :) co cieszy niezmiernie i ruszamy do Bachczysaraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz