Adam Mickiewicz

...dwie podróże czekają na Ciebie,
Jedna z duszy w wir świata,
druga powrót w siebie"
Adam Mickiewicz

niedziela, 8 lipca 2012

Poczajów


5 lipca, czwartek – wyjeżdżamy ze Lwowa do Poczajowa – jednego z największych ośrodków kultu maryjnego na Ukrainie, gdzie znajduje się Sobór Zaśnięcia Matki Boskiej. Wracając jeszcze do Lwowa, zauważamy nie do opisania bajzel w ruchu ulicznym, nawierzchnia ulic to po prostu koszmar, bruk pofałdowany w góry i doliny i dosłownie nikt nie przestrzega zasad ruchu drogowego, a w osłupienie wprowadził nas fakt, że niektórzy kierowcy zostawiają samochody po prostu na środku ulicy, jak na parkingu. Poza tym, naszą uwagę przykuwają kobiety i dziewczęta wyjątkowej urody całkiem fajnie poubierane, co w zestawieniu z przerażającym widokiem osad i wiosek przygranicznych „opuszczonych przez Boga i ludzi” sprawia nam ogromną przyjemność. Po prostu stwierdzamy, że Lwów to europejskie cywilizowane miasto. Tymczasem po drodze do Poczajowa tankujemy paliwo – pełny bak za 476 hrywien ( Ewunia twierdzi, że jest tańsze o 1 zł na litrze) i rwiemy do przodu. Po kilku godzinach orientujemy się, że nawigacja zmusiła nas do pokonania 100 km daremnie, ale zauważamy nieziemski pomnik OGROMNY, aż zamieramy z zachwytu, jak utrzymuje się taka ilość spiżu w powietrzu, wokoło oceany pustych stepów a tu konie w pędzie z jeźdźcami na grzbiecie. Później dowiaduję się, że to Budionowcy.






                 na horyzoncie  pierwsza kopuła Cerkwi
W końcu docieramy do Ławry Poczajowskiej, widać ją z takiej odległości, że nie mogę oprzeć się porównaniu jej z widokiem Santiago de Compostela. To sanktuarium, niestety nie jest wolne od sakrobiznesu i za wypożyczenie spódnicy, bądź chustki na głowę trzeba zapłacić 25/35 hrw..Wracamy z Ewą do samochodu, wyciągamy walizki i przebieramy się jak muzułmanki w długie suknie, koszule z rękawami i chustki na głowach.







 Wyglądamy pociesznie, zwłaszcza, że z nieba leje się żar niemożliwy – 37'C, ale w sercach pełne uniesienie i drżenie, bo oto jesteśmy w miejscu kultu, do którego docierają pielgrzymki z całej Ukrainy i Polski i nie tylko od XIII w. począwszy. To skłania nas do modlitw w milczeniu. Wykupujemy świece wotywne (4 hrw.) i zapalamy je przed cudowną ikoną Matki Boskiej. Następnie robimy trochę zdjęć, Ewa filmuje m.in.11 tonowy dzwon i panoramę rozpościerającą się wokół tarasu widokowego. 






















 W drodze powrotnej za 20 hrw. kupujemy czereśnie, tak drobne, że przypominają porzeczki. Są przepyszne. Myjemy je w źródełku, w którym uzupełniamy zapasy wody w bukłaki i butelki i podejmujemy decyzję pokonania przestrzeni 270 km do Winnicy. Rezygnujemy z noclegu w Zbarażu, odpuszczamy też zwiedzenie zamku. Po prostu w takim upale, to już nie jest przyjemność. Klimatyzowany samochodzik Ewuni ratuje nam życie. Tuz przed Winnicą, zjeżdżamy z drogi do Gołowczincy i udaje nam się znaleźć możliwość rozbicia namiotu w Ośrodku Kempingowym „Jagoda – Malina” usytuowanym w lesie po minięciu kąpieliska. Kosztuje nas to jedno piwo i 80 hrw., ale mamy dostęp do WC, ładują nam GPS i mamy bezpieczny parking dla auta. Ośrodek ma całodobową ochronę i zamykaną bramę, basen, restaurację. Prawie całą noc szaleją goście, bawiąc się na dyskotece i kąpiąc w basenie. Wprawdzie żrą nas komary, ale śpi się bosko – pierwszy raz pod gołym niebem : ) śpiew ptaków , księżyc w pełni, niebo pełne gwiazd a my piwko, kolacja, kawka i do namiotu...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz